ŚWIĘTA, ŚWIETA I PO ŚWIĘTACH

Sprawa zakończyła się zgodnie z
oczekiwaniami, może tylko nieco wcześniej niż się spodziewałam. I to z mojej
inicjatywy, żeby agonia nie trwała zbyt długo.
Okazało się, że Pan Boski
planuje powrót na łono rodziny w 1 (Pierwszy) Dzień Świąt, pociągiem o godzinie
12:00 ( w południe). Więc podziękowałam mu za współpracę jeśli chodzi o Święta…

Kilka tygodni temu napisał czy
powiedział, że „z radością spędzi Święta Bożego Narodzenia w domu mojej Siostry
ponieważ wie, że to dla mnie ważne, a bardzo mu na mnie zależy”. Byłam
zachwycona, choć zastanawiałam się z której strony nadejdzie atak. Byłam raczej pewna że, nie wiedziałam kiedy.

We wtorek spytał się czy może
wracać już w pierwszy dzień Świąt. Odpisałam, że to szkoda, ale że Wigilia jest
dla mnie najważniejsza, i że spoko, jeśli odjedzie wieczorem.
Bardzo się śpieszył żeby kupować
bilety (wiadomo jak trudno dostać bilet na pociąg w dzisiejszych czasach,
trzeba kupować z 2 tygodniowym wyprzedzeniem), więc czułam, że coś nie gra.
Odnośnie drogi „tam” nie było problemu, uzgodniliśmy termin, ale nie chciał mi
odpowiedzieć kiedy dokładnie odjeżdża (pociągi z Petrovic, Karvine lub Ostrawy
jadą nieomal co godzinę). Po trzecim z rzędu pytaniu kiedy on zamierza wracać …
wyszło szydło z worka… „jadę o 12:00 w Pierwszy Dzień Świąt, to była w zasadzie
jedyna możliwość”. Rzeczywiście, spędzi ze mną Święta, bo to dla mnie takie
ważne. Nawet się uśmiałam. Odpisałam, żeby poinformował rodziców, że będzie w
domu całe Święta, bo jechać do Polski na 1 dzień jest niepoważne. Nawet nie
pipnęłam, że nie ma mnie od 3 miesięcy a Święta są tydzień po przyjeździe.
Odpisał, że „dla niego to była zasadnicza decyzja, w domu wszyscy są smutni, że
nie będzie z nimi, a ja mam zły humor
(ciekawe dlaczego? prip. autora) i wszystko psuję”. (W domu? po 4,5 roku mieszkania razem, w domu?). Odpowiedziałam, że sam obiecał, że Święta
spędzi ze mną, nie kawałeczek Świąt i że może już czas wydorośleć. 1 dzień to
nie Święta. No i że było nie było, wycofuje się z raz danej obietnicy (gdyby
zechciał po 4,5 roku nauczyć się polskiego i byłby to w stanie przeczytać,
powiedziałby, że on to tylko powiedział a nie obiecywał -standard).
A teraz jego respons, otóż: „Tego
właśnie się spodziewał. Święta spędzi z ludźmi, którzy mają dobry humor. A ja
powinnam udać się do psychologa, bo w innym wypadku całe życie będę
nieszczęśliwa. I że to jego ostateczna decyzja”… nie odpisałam, żeby
przypomnieć, że decyzja była jakby moja, szkoda kasy. A, że jestem wariatką
mówi/pisze zawsze jak odwala podobny numer (czytaj: często). Oczywiście jest to moja subiektywna opiniia, że nie zachowuje się fair w tym wypadku.
Może todo el mundo (cały świat) myśli, że to on
zachowuje się normalnie.
Ale to blog, mogę sobie pisać
własne subiektywne opinie. On może napisać swój lub dodać komentarz, jak mu się
podoba:)

Ciekawa jestem czy przyjedzie do
Madrytu. Jeśli nie i tak z chęcią zobaczę Prado i Muzeum Królowej Zofii (Dali,
Picasso itd.). Na spanie i jedzenie w Madrycie powinno mi wystarczyć (nawet po
tych 30 EUR za 2 noclegi tutaj – też jego pomysł, żebym nie była w szkole i płaciła
za noclegi do końca, bo on się będzie nudził!!! w Salamance). Jakoś te cholerne
rzeczy przeniosę jak będzie trzeba. Muszę uważać, bo w Madrycie bardzo kradną.
A na lotnisku zobaczymy, albo zapłacę nadwagę, a jak mi nie wystarczy kasy, to
coś zostawię (mam mały tygodniowy limit na czeskiej karcie i pierwszy raz w
życiu tego żałuję).

Muszę zacząć podchodzić do spraw
pragmatycznie.
Może jeszcze 16 razy zmieni zdanie. Spokojnie, to tylko awaria.

Leave a comment