NIEDZIELA
Po pomyślnym zakończeniu teleportacji na trasie PRAHA – MADRYT podjęliśmy trudną decyzję o zakupieniu biletów na najdroższy pociąg na świecie (jedyne 67 EUR/os) i po 2,5 h dotarliśmy do Sewilli. (Alternatywą był autobus za 25 EUR… który jedzie 7h)
Na dworcu w poszukiwaniu mapy natrafiłam na punkt informacji turystycznej, gdzie Pani zaproponowała nam Hostel Makarena (przede mną sprzedawała hotel jakieś dziwne autobusy wycieczkowe i wszystko możliwe jakiemuś małżeństwu na tyle długo, że zmartwiony Pan Boski przysłał mi smskę czy mnie przypadkiem koza nie zjadła). Byłam nieomal przekonana, że hotel będzie „fantastyczny”, bo jakoś za szybko wpadła na pomysł z Makareną. Ku naszemu OGROMNEMU zdziwieniu hostel jest czysty i MA OGRZEWANIE (jest 1C i pada, więc to dość istotne) a to wystarczy, żeby stwierdzić, że jest zupełnie odmienny od wszystkich, które dotąd widzieliśmy w Hiszpanii. Czyli fajnie. Jadąc autobusem (oczywiście nie wiedząc ile niby przystanków mamy jechać) siedziałam koło ok.100 letniej staruszki, która miała wielką potrzebę gadania. Po jakimś czasie zorientowała się, że Hiszpanką nie jestem (podejrzewam, że tak po 2 wyrazie) i stwierdziła, że mnie WCALE NIE ROZUMIE. No dobra, nie mówiłam, że jestem bogiem z hiszpańskiego. Po ok. 2 min potrzeba komunikowania przeważyła i zaczęła mnie rozumieć w wyniku czego dowiedzieliśmy się kiedy musimy wysiąść z autobusu. Powiedziała, że po hiszpańsku mówię już dobrze. Teraz muszę tylko swoje znajomości ¨"zmodyfikować". Hmmm no byłoby ciekawe mówić jak Pani z przepięknym andaluzyjskim akcentem. To tyle o drodze.
Jutro – czyli w poniedziałek, musimy znaleźć uniwersytet, który jest wszędzie…i dokonać aktu wpisania mnie na listę studentów, co jest konieczne, żebym nie musiała zwracać kasy za studia. Poza tym muszę zapisać się na hiszpański dla obcokrajowców, zarejestrować się na policji, wybrać operatora telefonii komórkowej, wpisać nowy numerek na ogłoszenia, że szukam i zacząć szukać mieszkania na następne pół roku. Brr jak już znajdę to mieszkanie największym problemem stanie się przeżycie za fantastyczną sumę 320 EUR miesięcznie a za 6 miesięcy zdanie egzaminów. Ale krok po kroku. Teraz umieram na myśl o znalezieniu mieszkania. Czy już kiedyś pisałam, że NIECIERPIE PODRÓŻOWAĆ, tylko jakieś fatum posyła mnie po świecie!!!
Bardzo się cieszę, że Pan Boski jest tutaj ze mną bez niego bardzo bym się chyba bała bardzo bardziej. A tak niby i tak cały czas muszę gadać ja, ale mam choć komu powiedzieć, że się boje. O! w tym właśnie celu mam Pana Boskiego (też)
PONIEDZIALEK / WTOREK
Zapisalam sie na Univerku, jest najpiekniejszy na swiecie, oczywiscie. Cala Sevilla tez jest najpiekniejsza.
Oczywiscie czesc przedmiotow, ktore mam w planie studow juz nie istnieje, albo byla w pierwszym semestrze, takze bede musiala swtorzyc plan studiow jeszcze raz.
Zobaczymy co wybore. Znalazlam nawet jakis jeden malutki przedmiot po angielsku.
Nadal poszukuje mieszkania. Na razie bylam w jednym. Jest tanie, jest piekne, ale musialabym dzielic pokoj z kims innym… jedyna wada nie wiem czy ja zniose. Ide zobaczyc jeszcze 2 i wieczorem zdecyduje. Ale jest na prawde sliczne tuz obok jednej z czesci uniwersytetow gdzie bede chodzila. Bo bede chodzila na 2 lub 3 katedry. Przemysle.
Internet mam w szkole, moze czasem sie dorwe. Szkoda ze karte studenta dostane… za miesiac. Tu wszystko jakby powolutku.
Ban Boski jest boski. Jest pomocny i niemarudny w kazdym wzgledzie. Czyli golebie juz drugi miesiac.
Buziaki! Mam nadzieje, ze szybko znow dorwe sie do Internetu… PB ma jakies opory w tym wzgledzie, ale zobaczymy. W domu raczej nie bede miala.
W kazdym razie zyjemy. I to dosc przyjemnie. W nocy zimno jak diabli ale w ciagu dnia nawet +19.
Slyszalam o Chorzowie… bardzo mi przykro.
Do przeczytania:)