- poznałam „drugą Czeszkę”, jest całkiem
sympatyczna i mieszka tam gdzie ja miałam mieszkać, ale się bałam. Uczy
się hiszpańskiego od 5!!!! lat… nie dziwo, że się wcale nie boi czy zda
egzaminy 🙂 - idziemy razem do kina na „Wyznania Gejszy”
dzisiaj na 18:45. Nieaktualnie. Nie idziemy. Właśnie mi napisała, że się w parku przeziębiła. No nic to….To może sama? - dostałam grzejnik pod stół, to taki tutejszy wynalazek,
coby Ci nie marzły nogi jak długo siedzisz przy stole, dla mnie jak
znalazł, bo siedzę długo przy stole. - Pani chyba nie może znaleźć kogoś na drugie
łóżko w moim pokoju, bo mi zaproponowała, żebym płaciła więcej i miała
pokój dla siebie. Powiedziałam, że ja bym bardzo chętnie mieszkała z kimś
kto mówi po hiszpańsku;), żebym nabrała więcej praktyki. Ale jeśli się nie
znajdzie to mogę płacić, ale nie więcej niż 200 EUR total (włącznie ze
światłem), bo więcej po prostu nie mam. Powiedziała, że nie wie czy bym
wtedy oszczędzała światło, a ono bardzo drogie… ale, że się zastanowi. OK.
Co ja mogę? Chciałabym mieszkać sama w tym wieeelkim, pieeeeknym pokoju, ale jeść
muszę. - Czeszka powiedziała, że na geografii będą nas
ponoć traktować lepiej jako Erazmusków z geografii, to może ja sobie przypomnę, że
lubię geografię (może i lubię ale NIC nie pamiętam:) kosztem przedmiotów
na innych fakultetach? Ale tę ekonomię sobie chyba jednak zostawię. Mnie
to po prostu interesuje, co ja mogę? A, że będę musiała się dużo uczyć…..
chyba raz kozie śmierć, ale zobaczymy. - robiłam sobie wczoraj test na stronach
instytut Cervantesa. Wyszło mi Intermedio +, no nic moc, jak mówią
południowi sąsiedzi. Ale po 3 miesiącach nauki i 0 powtarzania od tego
czasu, to chyba nie AŻ TAK ŹLE. Od dziś wieczorem planuje się jednak
trochę pouczyć. - wczoraj się też planowałam pouczyć, ale aż po
krótkiej drzemce… na którą udałam się o 20:00. Wstałam o 8:00 rano. Taki
ze mnie „pracuś” kuleeee.