Odpoczelam troszke ostatnio. Dwa wieczory spedzilam z byla dziewczyna dawnego partnera z pracy (coz za komplikacja;) i jej kolezanka. Mowilysmy po angielsku (ta kolezanka nie zna hiszpanskiego), wiec wszystko bylo takie domowe i naturalne. Czulam sie jakbym znala je od zawsze.
Teraz rozmawialam z bylym szefem (tez szalenstwo, o tej godzinie) i rowniez bylo przyjemnie.
Tylko jutro musze wstac. A jutro najgorszy dzien tygodnia… wroce ze szkoly o 17:30 a potem praca do 22:00. Brrr, nie chce mi sie myslec o wstawaniu.
Lepiej pomysle o zasypianiu.
Aaa aaa byly sobie kotki dwa…
P.S.
Jestem samotny kotek, ale mieszka ze mna moj 20 letni Mis:) Dobranoc!