SPOTKANIE Z “DOKTORKĄ”

Dzisiaj, po raz
pierwszy od czasu kiedy studiuje na Karlovce zostałam „zdyskryminowana” ze względu
na narodowość. Przyjechała jakaś panna Doktor i będzie miała wykład z czegoś w
poniedziałek, w ramach „współpracy” oczywiście. I w pierwszym zdaniu po tym jak
mnie poznała i powiedziałam, że jestem Polką, usłyszałam od niej, że „to
dziwne, że wysłali Polkę na stypendium, chyba powinni wysłać Czecha”. W stu
następnych zdaniach narzekała na system szkolnictwa w Hiszpanii, wychwalając
Czeski. A nich ją! Pozwoliłam sobie przypomnieć jej, że od pierwszego po ostatnie
zdaje egzaminy jak każdy CZESKI doktorant, wiec mam prawo do dokładnie tego samego
co Czesi, takie mają prawo.

A co do poziomu
(na ten temat wolałam nie dyskutować, bo bardzo mamy odmienne zdania
🙂 Oczywiście, że ma rację w Czechach trzeba uczyć
się dużo więcej. Pytanie, czy geograf naprawdę musi znać wszystkie źródełka i wsie
w każdym kraju, co ona uważa za absolutne podstawy. Moim zdaniem jest dobrze,
jak zna podstawowe i potrafi posługiwać się atlasem. A lepiej, żeby pojęcia
zrozumiał nie wrył na pamięć.

I dużo więcej
tych narzekań.

Dobrze, że ta Pani
mnie niczego uczyć nie będzie brr. Dziwne doświadczenie. Może to kwestia
pierwszego wrażenie, a tak normalnie jest fajna?

Powiedziała, że
Amerykańscy studenci potrafią doskonale sprzedać nic. Ona ma może dużo do
sprzedania, ale sztuki sprzedawania nie zna. Może gdyby mniej źródełek… byłoby
miejsce na marketing.

(okropna jestem
wiem, to odwet za tą dyskryminacje w biały dzień przy temperaturze +39C)

Leave a comment