PROZAICZNIE

BARDZO, ale to
BARDZO nie chce mi sie wykazywać jakichkolwiek symptomów związanych z nauką. Wcale – w
pełnym tego słowa znaczeniu.
Na samą myśl dostaje alergii. Ostatnich X weekendów spędziłam na produkcji
fantastycznych "pracek" na tematy wszelakie, to teraz dla odmiany
nauka.
W tym tygodniu czekają mnie 3 (4?) egzaminy z czego jeden uważam za niezdawalny +
praca + szkoła (którą trochę ograniczę).
Dobrze, że choć dzisiaj mogę mieć takie prozaiczne problemy.
Znowu się pouczę a gość się mnie spyta o jakąś totalną głupotę. Dziś na
przykład umiałam (między innymi) wszystkie normalnej wielkości programy
pomocowe w Unii i zmiany planowane po 2007, to się o normalne rzeczy nie pytał,
ale o jakieś piciucielkie programy pomocy dla AZORÓW???!!!!
Ach jo. Tak sobie odreagowywuje stresy, to oczywiście nie ma żadnego znaczenia.
Ale dziś marudzę, żeby sie jutro zacząć grzecznie uczyć.
Nie lubię nie mieć tyle czasu ile potrzebuje. A teraz nie mam go w rzadnym
kierunku. A te egzaminy nie mają żadnego znaczenia w całości. Tylko muszę sobie
pomarudzić, Kochamy Pamiętniczku… więc piszę do Ciebie ten list…:)

Leave a comment