DOM

Co to
znaczy? Ludzie…miejsca…wspomnienia… marzenia… nadzieje? Tata chyba na powaznie
chce sprzedac mieszkanie. Teoretycznie wiem, ze to dobrze, bo jest wielkie i jego
utrzymanie kosztuje zbyt wiele. Sama jezdze tam raz na dwa miesiace i nie moge
powiedziec, zebym tam w jakikolwiek sposob mieszkala. Ale tam jest moj dom. W
srodku cala sie buntuje przeciwko tej decyzji. Boje sie zmian, boje sie, ze
caly dom zostanie tylko w mojej glowie. Nie ma juz Dziadkow, nie ma Mamy. Nie
bedzie i domu. Z moim zabalaganionym pokojem, ze spaniem na podlodze, obowiazkowym
spaniem w duzym pod choinka w czasie Swiat. Milionem srebrnych garnkow i tacek
Mamy w kuchni (ktore od zawsze doprowadzaly mnie do szalenstwa:). Sypialnia w
ktorej mozna sie rozwalic jak basza i milionem moich szkolnych zeszytow w
pokoju Siostry (tak wiem, musze je przeprowadzic do siebie).

Nie chce
zeby go sprzedawal. Jeszcze nie teraz. Za szybko. Jeszcze bym chciala miec
jakis punkt odniesienia. Jeszcze chwile zanim gdzies bede u siebie.

Mowi, ze za
duzo tam wspomnien. Za duzo? Za malo? Nie powiem mu tego, ale dziwnie sie czuje
z tym, ze tak chce uciec do nowego zycia. Jestem samolubna, ja wiem. Pies
ogrodnika: sama nie chce, komus nie dam. Ale boje sie, boje sie bardzo zycia
bez domu. Bez swojego miejsca. W wynajetym, w pozyczonym, u rodziny, ale nie u
siebie. Siotra juz rodzine, dom, swoje miejsce ma. Ja nie. Czesciowo ze wzgledu
na ten dom i poplatane mysli. Zawsze mialam dalej i blizej do Mamy niz Siostra.
Takie dziwne.

Siostra
pewnie bedzie na mnie zla za ten sposob myslenia, jak na wszystko ostatnimi
czasy. Tym bardziej mi za tym kawalkiem podlogi, gdzies pomiedzy lozkiem a
komputerem teskno.

Oj dziwne
to wszystko bylo, poplatane. I ja jestem poplatana i przestraszona. Wiem, ze
zapomne, ze i tak zyje daleko. Ale jak domu nie bedzie, bede juz zyla zupelnie
daleko i bez specjalnych powodow by wracac, nie – jezdzic, nie wracac, inaczej niz myslami.

Leave a comment