Taka zmiana kraju raz na jakis czas ma pozytywny wplyw na zdrowie psychiczne dotycznego. Pare miesiecy po zmianie adresu kregi przyjaciol sie przezedzaja, w majlu zaczyna sie robic pusciej, ale szafa gra. Ci co zostali, juz tak beda mieli (miejmy nadzieje).
Wlasnie otrzasam sie z szoku, bo moja zdecydowanie najlepsza kolezanka z bylej pracy powiedziala mi, ze mam sie nie gniewac, ze nie pisze, ale ona nie ma ze mna o czym mowic. Bo o pracy juz nie a innych tematow jakby nie ma. Wlasciwie, to jestem jej wdzieczna za szczerosc, bo lepiej tak niz widywac sie na sile. Jasne, ze zmiany obserwowalam juz conajmniej 2 miesiace, ale jakos nie chcialam zaakceptowac, ze nadchodza. I zrozumiec.
Mam ochote napisac pare bluzgow, bo czuje sie zawiedzona. Napisze lepiej, ze mi przykro, ze zycie jest wlasnie takie i, ze nie zamierzam z tego powodu mniej wierzyc ludziom. Nawet jesli moze nastac sytuacja, ze ktos sie ze mna przyjazni z niezupelnie kosher powodow.
Koniec koncow lepiej miec przyjaciol, ktorzy lubia mnie teraz – jako bezrobotna, niz tych, ktorzy lubili mnie bo bylam ich szefem… lub mysleli, ze wroce. Všechno zlé je pro něco dobré.
Lzy uschna a ja doogladam te 3 miesiace Mladej Fronty DNES, ktore mam w planie dzisiaj zobaczyc. I pojde do domku.
____________
oczywiscie, ze biore pod uwage, ze jestem tak bezgranicznie nudna, ze miala powod to napisac. Albo, ze ja zameczalam jakims tematem (przyznaje, ze sie kontrolowalam) wiec chyba nie, ale co jezeli? Bede miala powod to przemysle jeszcze dlugo.