KONIEC PROGRAMU M1

Wczorajszy dzien byl bardzo udany. Musialam sie niezwykle spieszyc z wpisem… bo wiadomo, ale jednak czekalismy przed Gielda 20 min, bo przyszlismy za szybko;) standardzik. Po budynku gieldy oprowadzala nas Teresa – kolezanka Olivera z Xetry, a wiec moglismy wlazic wszedzie, gdzie nigdy, nikt, pod zadnym pozorem. Gielda jest przepiekna, Warszawska moze sie dlugo i bardzo wstydzic. Ale oni tez maja sie przeprowadzic do nowoczesnego budynku, kto wie jaki bedzie. Obecna, zbudowana pod koniec XIX w. wlasnie w tym celu znajduje sie w centrum miasta (niedaleko Prado) i jest przesliczna. Moglismy robic zdjecia i ogladac wszystkie niedozwolone dla gawiedzi zakatki, czyli nacieszyc oczy do upadlego. To chyba taki bonus na koniec pracy;) a moze nie… znajomi na gieldach zostana, wizytowki tez ;)) 

Potem bylismy w Prado. Budynek oczywiscie ogromny. Zbiory… no troche szersze niz nasza Dama z lasiczka… zupelnie subiektywnie najbardziej podobaly mi sie obrazy Velázqueza, Goyi, Tycjana, a Panu Boskiemu Breughel. Tego bylo tyle, ufff dlugo by opowiadac. Co mnie zaskoczylo, bylo tam wielu kopistow, ktorzy na oczach turystow "falszowali" obrazy. Niesamowici byli. Oczywiscie polowe zdjec zrobilam wlasnie kopistom razem z oryginalami.

Nastepnie przyszedl czas na zakupy. Siostrunia (jego) dostanie suknie balowa z Zary + bluzke i spodnice ze sklepu, ktorego nazwy nie pamietam, ale podobnie drogiego. Tata koszule i krawat, mama spodnice + obydwoje zmywarke kupiona na spolke z Siostra. Ja mialam zapomniec co dostane, wiec nie pamietam.

Na Swieta moglby ewentualnie przyjechac, ale na warunkach podanych wczesniej. Ja zdania nie zmienilam. Na 5 minut nie chce. Powod: rodzina uwaza, ze skoro nie jest moim mezem, to powinien spedzac swieta z nimi. Takze Siostro (tym razem moja), masz mnie na glowie nastepnych X lat, bo jakos mi sie nie chce zmieniac stanu cywilnego, dla jednego dnia w roku. Fajnie to maja poukladane…obowiazki zony powinnam pelnic od wczoraj, ale przywileje "po slubie". Juz lece. Tak, tak jestem zbyt emancypowana.

Ale dzien byl generalnie fajny. Kupilam Matyldzie prezent na gwiazdke. Takze jeszcze, Pan C Niedzwiadek i Rodzice, Pan Boski…..duzo.

A dzisiaj lecimy. Do Pragi. Mnie jest zimno w Madrycie, wiec w Pradze chyba umre, nie mowie o Polsce za tydzien. brrr

Biegne sie pakowac! Do przeczytania!!!

Leave a comment