6 MINUT

Wczoraj mielismy spotkanie z klientami w Pecs (na poludniu Wegier). W Budapeszcie byly takie korki, ze przyjechalo nam sie troszke pozniej niz to bywa zwyczajem. Konkretnie 15 minut przed oficialnym poczatkiem spotkania. Oficialnym, bo klienci lubia przychodzic wczesniej. Na szczescie w Pecs nie byli specjalnie hiperaktywni.
Wszystko udalo sie znakomicie.
W ciagu 6 minut od przyjazdu do momentu, kiedy przyszli pierwsi klienci w 3 osobowym skladzie (Vieruska, Diabel i ja) wykonalismy nastepujace czynnosci:

– rozlozylismy komputer
 – rozlozylismy rzutnik
 – podlaczylismy internet

– przestawilismy uklad sali, bo bylo za duzo krzesel w stosunku do zapowiedzianych ludzi
 – wymienilismy kwestionariusz wszystkich teczkach dla klientow
 – przygotowalismy liste obecnosi, wizytowki i informacje o uczestnikach

– kolezanka kompletnie sie przebrala

– ja zmienilam buty

– wyprobowalismy czy/ze dziala internet
 – zrobilismy sobie herbate

i….wtedy przyszli pierwsi klienci. Zero stresu.

 Spotkanie bylo sympatyczne, jak nigdy przyszlo 95% zapowiedzianych osob. Smiali sie, gadali, nie chcialo im sie do domu.
Dzisiaj Szefik pytal sie dlaczego nie uzywalismy hotelowego internetu. Oficialna wersja brzmi: “maly hotel, nie bylo sensu pytac”. I ani mru mru, ze bylo inaczej, jakby czytal ktos z firmy lub okolic!!!
Potem okazalo sie, ze firma zapomniala zarezerwowac pensjonat. Ale to drobnostka, sie zalatwilo;)
Aaaa no a jeszcze z auta w drodze do Pecs udalo sie dogadac lokalizacje biura w Wiedniu, Madryt juz byl. Szybki dzien 🙂 Dzisiaj jedziemy do Szeged.

P.S.
Huraaaaa, Pan Boski jedzieeeee!!!!!

Leave a comment