Mieszkam
nieopodal fantastycznego sklepu typu “NORMA”.
Takie tanie, niemieckie badziewie z jedzeniem, gumniakami i telewizorami na
baterie. Wczoraj udalam sie do onego “sredniomarketu” w celu zakupuenia jogurtu
potrzebnego do przygotowania zapiekanki z ziemniakow i brokolow (pycha).
Stalam w
kolejce z tym jednym jogurtem a przede mna facet. Wygladal bardzo biednie. Pani
kasjerka zaczela liczyc jego zakupy. NORME znam doskonale, wiec zawsze licze.
No i wyszlo mi, ze Pani policzyla za 3 zamiast 2 past do zebow. Gosc sie
oczywiscie nie zorientowal. Wiec mowie mu, zeby sprawdzil rachunek. Mysli,
mysli. No to mowie, zeby sprawdzil ile ma past do zebow? – No dwie. A na
rachunku? – No trzy.
Pani
kasjerka popatrzyla sie na mnie pelnym nienawisci wzrokiem. Oddala Panu 12,90
CZK. Pan zaczal mi dziekowac jakby to bylo 1200 CZK. Ja ukrywalam sie pod lada
przed wzrokiem kasjerki. Po czym Pan odwrocil
sie na piecie… i…. wyjechal wozkiem ze
sklepu. Potem go widzialam jak jedzie wozem przez pol dzielnicy.
Taka bylam
z siebie dumna, ze go uchronilam przed kradzieza 12,90 CZK. No to on ukradl
woz.