Moj szef ma
fantastyczny zwyczaj przylepiania mi nowej pracy wraz z wspolczynnikiem
waznosci. Na przyklad: “zalatw XY, prioryta 3”
Doprowadza
mnie to do szalenstwa. Mam tyle rzeczy na glowie, ze juz teraz wariuje, a on
przyjdzie i szepnie: zalatw dostep do tego systemu, dzisiaj. Musze odpoczac, bo
zaczynaja mi puszczac nerwy. Poslalam go na drzewo. Zadne dzisiaj. Mieli burdel
lata, moga miec nastepne 2 tygodnie. Ale oczywiscie powinnam siedziec cicho, a
juz na pewno nie stwierdzac, ze dla jego zony (a w pewnym sensie mojej
podwladnej) nic szybciej zalatwiac nie bede, bo mam tysiac wazniejszych spraw.
Az mi chlopak zbladl. Nie wiem co go napadlo, zeby mnie atakowac tak od rana.
Musze nad
soba pracowac i nie dopuszczac do siebie negatywnych emocji, zwlaszcza rano.
Potem caly dzien wychodze z tego skwaszenia, a liczac liczbe godzin, ktere
musze tutaj spedzic nie jest to zupelnie najlepszy pomysl.
Jak mawia
pan W. “ w walce miedzy soba a swiatem, stan po stronie swiata”
To ja
sprobuje od nowa.