Meczy mnie tradycyjny, zimowy kaszel. Zyje z nim cale zycie, ale dzisiaj jest mi wyjatkowo nie na reke, bo ide do dentysty. Wpadlam rano do apteki minute przed otwarciem i poprosilam o "cos" co sprawi, ze dzisiaj o 15:00 nie bede kaszlec. Pani popatrzyla sie na mnie z wyrozumialoscia nalezna wariatom, ustalila parametry i udala sie na zaplecze. Po powroce stwierdzila, ze ustalily z kolezanka, ze syrop bedzie najlepszy. I jak sie okazalo wcale nie najdrozszy. Wlasnie wypilam i czekam na cud. Na szczescie nie mam kataru, wiec jesli nie dostane ataku kaszlu, to prawdopodobnie wytrzymam godzine pod ta cerata. Zobaczymy.
W kazdym razie nie chce chodzic do dentysty ani o dzien dluzej nic to absolutnie konieczne. Wystarczy, ze dzisiaj mialam klopopy ze spaniem ze strachu, ze bede kaszlec. Pomylona jestem dokumentnie.
EPILOG: przyznalam sie, ze jestem chora. Dentystka powiedziala, ze zab bedzie i tak w sterylnym srodowisku, wiec to ponoc nie szkodzi (jesli to jest tylko przeziebienie). To byl wyjatkowo bezproblemowy zab wiec nie czulam nic i lezalam jakos tak, ze nie mialam najmniejszej potrzeby kaszlec. Gdybym sie nie przyznala do przeziebienia to nikt by nie poznal. Syrop zadzialal. Robitussin, polecam.