Wylatujemy w piatek. Dzisiaj jest dopiero wtorek, ale w zwiazku ze skladem grupy (Pan Boski, Matylda, Mama Boska, Tata Boski) czuje sie jak kierownik wysypiska, nieustajaco odpowiadajacy na pytania. Oj bardzo bym chciala, zeby sie im podobalo.
Zarys planu jest nastepujacy:
Nowy York –> Las Vegas –> Doover Dam –> Wielki Kanion –> Zion –> Bryce Canyon –> Canyonlands –> Yellowstone –> Salt Lake City
Z Las Vegas do SLC pojedeme autem do ktorego musimy wepchac wszystkie bambetle. Jak sobie wyobrazilam te 5 walizek + to wszystko co mam zamiar kupic w NY od razu zmienilam zdanie i rozmiar tasi. Wezmieny jedna mala walizeczke na spolke z Panem Boskim. Jak sie tam zmieszcze? a nie wiem. Wymysle w czwartek.
Lece na obiad a potem na spotkanie z taka jedna bratyslawska kolezanka. Wymyslila takie fantastyczne miejsce spotkania, ze pojade tam autobusem i trolejbusem. No nie wiem nie wiem, ale jakos sobie poradze. co najzabawniejsze gdybym ja wysmiala to byloby, ze to ja nie jestem elastyczna… kule jej miasto, jej trolejbusy ale to ja mam byc elastyczna. elastyczna to ja moge byc w Pradze! Houk. Lece