Lubie takie dni jak dzisiaj, ze musze doslownie ukrasc chwile, zeby cos napisac albo poslac smsa. Na razie jest pewne, ze nudzic sie w pracy nie bede:)
Odpowiadajac na komentarz: juz od dluzszego czasu nie moge sie skarzyc na Boskich starszych, bo bardzo sie staraja. W tym roku mieli zostac na Swieta sami i zgrywali twardzieli, ze wcale im nie przeszkadza, ze Bosciunio bedzie ze mna a Corka ze swoim Szwajcarem. Zaproponowalam, ze raz zrobie wyjatek i nie wprowsze sie Siostruni na swieta. Ucieszyli sie, ale powtarzali, ze to tylko nasza decyzja i ze sie dostosuja. Dopiero jak zobaczylam ta furgonetke prezentow pod choinka a potem sporo mniejsza ilosc upominkow dla Siostry i jej meza, zrozumialam, ze tak zupelnie obojetne to im nie bylo.
Nawiasem mowiac na temat innego traktowania mnie i Szwajcara odbyla sie dosyc niespodziewana rozmowa. Siedzialysmy z Boska i gadalysmy o jakichs aspektach dziecinstwa, ktore maja na mnie wiekszy wplyw niz bym chciala. Mowilysmy o tym, ze tak chyba ma kazdy, ze nauczy sie jakiegos zachowania a potem wykorzystuje schemat niekoniecznie we wlasciwym momencie. Po jakims czasie przyszedl Pan Boski starszy i nawiazujac do jakiejs rozmowy stwierdzil, ze “no wlasnie co by to bylo gdyby inaczej zachowywal sie w stosunku do mnie i do Szwajcara?”.
Wiec zaczelam sie smiac i powiedzialam mu prosto w oczy prawde oczywista dla kazdego poza nimi, ze cala rodzina wie, ze tak wlasnie jest. Ze wszystko co szwajcarskie jest najlepsze a Szwajcar przyniesie mu najtansze czekoladki Lindta i pada na twarz. Ja moge skakac na uszach, dla nich to bedzie oczywiste i nie warte uwagi.
Pytanie “czy nie przeszkadza mi, ze Boscy Starsi maja do mnie inny stosunek niz do Szwajcara?” przerabialam z kilkoma osobami z Boskiej rodziny. Oni sie pytali nie ja chcialam mowic. Co mam niby zrobic? Boski Starszy znalazl w Szwajcarze syna – ambitnego tak bardzo, ze graniczy to z chamstwem, ale na razie idacego przez swiat z sukcesem. Ja jestem tylko Polka, nie dbam o swoje PR, nie nosze im tandetnych prezentow i jestem szczera. Inna sprawa, ze przez te lata wiele sie zmienilo. Kiedys to byla tragedia, teraz Pani Boska Starsza juz nie robi miedzy nami roznicy a Pan Boski Starszy tylko czasem cos walnie. O paru pierwszych latach wole nie wspominac.
Okazalo sie, ze Pan Boski starszy nie zdawal sobie z tego sprawy. Siedzial jak wryty i powtarzal, ze nigdy sie tak nie zachowywal a jesli to nie specjalnie. Wiem, ze nie specjalnie, dlatego nigdy tego tematu nie poruszalam. Caly wieczor byl smutny. Nie chcialam sprawic mu przykrosci. Aktualna sytuacja jest fajna. Jest mi z nimi dobrze, lubie ich i akceptuje nawet z ta miloscia do nadetego Szwajcara. Ale jak wyjechal z ta mowa to jakos nie potrafilam sie powstrzymac.
/wpis pisalam na 3 razy:)/