Olaboga 🙂 Nic sie nie dzieje, no. Zakrzyczalam, bo smieje sie z Boskiej starszej. Ostatnio powiedziala Boskiemu, ze zamierza ze mna powaznie porozmawiac, bo nie chodze z nim w soboty na narty biegowe. Na szczescie podratowalam reputacje na nartach zjazdowych w sobote. My tu z Boskim staramy sie wybudowac jakis rozsadny kompromis miedzy moim domatorstwem i jego wszedobylstwem (piatek razem, pol soboty on na zimnie, niedziele razem) a tu mamusia nam pomaga. Dobrze, ze choc Boski sie z tego smieje a nie zacheca.
To apropos dyskusji o roznych miarach. Siostra Boskiego ma sie przeprowadzic ze Szwajcarii do Autsrii, za mezem. Dwa lata (ponad) mieszkaja osobno, bo kazde robi kariere, ale teraz on juz na stale w tej Austrii, wiec siostra sie zdecydowala.
W czwartek Siostra Boskiego miala operacje wyrostka, ze szpitala wychodzi jutro. Kto jej pomze z pakowaniem? Tadam tadam. Rodzice Boskiego pojada do Szwajcarii pakowac, bo jej maz Szwajcar nie moze odejsc z pracy (jest dyrektorem swojego oddzialu!!!). Oczywscie nikt z rodziny Boskich nie zauwaza, ze to jest jednak powalony pomysl, ze 30 latke pakuja rodzice. Nie no fajowo, ze sa tacy oddani, ale gdybym ja nie pojechala za Boskim w szpitalu, to by ekskomunike zalatwili w Rzymie, ale Szwajcar… no on ma bardzo wazne powody. Mnie tam trzeba oficialne upomnienie poslac, ze nienawidze biegowek a to takie nierodzinne, dla krzyzakow trzeba wiecej tolerancji wykazac.
Wlasnie powracam pociagiem z Blavy do Prahy. Jest tak pierunsko goraco, ze niedlugo sie ugotuje, ale to i tak lepszy wariant niz zimno.