po tym jak znalazlam prace napisalam taki wpis o moich poszukiwaniach. Mozesz do niego wrocic tutaj:
http://soltera.blox.pl/2008/11/ADIOS-AMIGOS-ZNALAZLAM-PRACE.html (taa ciagle nie kumam jak sie dodaje linki)
Jednym z najbardziej traumatycznych przezyc byly rozmowy kwalifikacyjne w polskim banczku. Tak tak, tam gdzie mialam kwalifikacje wypisz wymaluj, ale bylam zbyt konserwatywna i ambitna (zdaniem p. dyrektora), wiec mnie zestrzelil na ostatniej rozmowie. Zbyt ambitna bo na 4 maglowaniu na pytaniu o plany za 3 lata powiedzialam gosciowi (jako zart) ze za rok bede jego zastepca.
Z tydzien temu dowiedzialam sie, ze mial chlopak powod martwic sie, ze jestem lepsza. Najwyrazniej juz wtedy jego pozycja byla zagrozona. Tadam… przeczytalam ostatnio, ze mlody dyrektor banczku “zdecydowal sie wybrac inna profesjonalna droge bla bla” – ja nawet wiem jaka… szuka pracy 🙂
chwale laki umajone, ze mnie nie chcieli na pozycje specjalisty od funduszy inwestycyjnych. Ja im mowilam, ze w zwiazku z kryzysem duzo tego nie sprzedadza…. a pan dyrektor mowil, ze kryzys jest chwilowy. Mialam wielka ochote mu powiedziec, ze “jak Boski mowi, ze nie jest chwilowy, to nie jest i koniec kropka” ale mowilam bardziej ogolnikowo.
I tak skonczylam jak sliwka w kompocie internetowym. I co? i dobrze mi tak:)