Ten tydzien byl szalony!
Poniedzialek – w pracy szalenstwo do 20 30, wtorek – jeszcze gorzej, wyszlismy o 21 40.
Sroda – moich 20 min na polsko – czesko – slowackim spotkaniu geografow w dziurze pod nazwa Prcice (wstawalam o 5 rano). Wieczorem odpoczynek w koncu – z AW I dzidziusiem. Czwartek meetingi od 8 rano, z godzina przerwy az do 17 30, a potem bylo trzeba troche popracowac. Piatek od 8 30 na sluzbowym sniadaniu, potem spotkania non stop do 15 30 I w koncu troche pracy.
A teraz jestesmy u tesciow w gorach. Wstalam o 10 po 12 godzinach pracy … a potem spalam jeszcze 4 w kawalku.
Jakies takie nerwowe byly te 2 tygodnie. Nie mam istynktu samozachowawczego wiec mowie co mysle a to przynosi tyle samo wrogow co przyjaciol.
W przyszlym tygodniu chce zwolnic I ukryc sie jakos razem z moja wielka, pelna pogladow buzia I glowa. Nie lubie jak mnie widac a widac mnie niestety sporo.
W poniedzialek wieczorem az do wtorku wyjazd sluzbowy. Wtorek chca sie spotkac Polki, sroda – impreza mojego dzialu. Ale magiel. Ale ja juz chce pomalutku. Choc troche zwolnic, zaniemowic, zanilknac. Za duzo energii, slow, mysli, dzialania.
STOP!!!!
I znowu zaczac, ale powolutku… Taki mam plan
[more]
🙂