BOHATER WESTERPLATTE

no i przechwalilam.

Osobiscie jestem zwolennikiem pozytywnej motywacji, ale u Boskiego dziala tak, ze jesli tylko go pochwale to spoczywa na laurach. W niedziele odwalil show dla rodziny z kapaniem Goski w umywalce, ciotki padly na twarz i Boski uwaza, ze ma spelnione.

Ostatni tydzien mial katar i oczywiscie umieral. Specjalne traktowanie, musial sie wyspac i byl nieprzyjemny jak swinia – wiadomo smierc kliniczna.

Tym katarem mnie zarazil. Jestem kobieta, katar nie wywoluje u mnie drgawek przedsmiertnych, ale nie jest to stan specjalnie przyjemny. Jak sie okazuje ja sie wyspac nie musze a czas ktory Boski spedza z Gosia uwaza za pomoc MNIE. Wstalam o 5, on o 9:30 i jeszcze mi powiedzial, ze jestem jak kukulka, ze najchetniej dalabym komus Goske pod opieke. Tak… chetnie bym dala, ale zaraz potem zjadl sniadanie i poszedl do wanny.

Ciesze sie oczywiscie bardzo, ze nie olewa jej calkowicie, ale przyznam, ze kapanie plus  MAAAXX z 2-3 godzinki dziennie, ktore jest w stanie jej poswiecic jakos mnie nie rzucaja na kolana. Zwlaszcza, ze oczywiscie musze go w tym czasie obskakiwac. Nie mozna zrobic sobie herbaty z dzieckiem na reku, samemu otworzyc drzwi przed wozkiem itd itd. W tym czasie ja powinnam gotowac i sprzatac. I to wszystko bym pewnie przezyla ale on MNIE pomaga. MNIE. Mnie nosi, mnie kolysa itd itd.

Jestem przewalcowana i bardzo spiaca, bo mala meczy brzuszek(?) i od 4-5 rano spi ale jeczy strasznie, wiec ja ciagle wyciagam, tule i wkladam do lozeczka.

Nie skarze sie, bo zdecydowanie widzialy galy co braly. Zadziwnia mnie, ze tylko moje…

Leave a comment