MALE, WIELKIE WYBORY

Matylda zdala koncertowo egzaminy do gimnazjum. Zdala rowniez egzamin do klasy z rozszerzonym angielskim. Byla 3 w gminie. Ale do klasy isc nie chce? Dlaczego? bo nie dostala sie tam zadna z ulubionych kolezanek, tylko ona i 2 kolegow (a tych jak wiadomo nalezy nienawidziec) no i dlatego, ze w takiej klasie beda sami kujoni (do ktorych Matylda, ze srednia 5,4 jak wiadomo sie nie zalicza).

Mati nie bedac tego swiadoma podejmuje jedna z najwazniejszych decyzji w swoim dotychczasowym zyciu. Bo milosc do kolezanek jest wielka, strach nie mniejszy a jak wiadomo jednooki krolem slepcow, wiec w slabszej klasie byloby przyjemniej.

Nie wiem czy jest w jezyku polskim slowo, ktore odpowiada czeskiemu “milnikovi” – punkt zwrotny to to nie jest, ale taki moment decydujacy, ktory bedzie mial wielki wplyw na nasze zycie.

Majac lat 12,5 czlowiek nie uswiadamia sobie specjalnie, ze kolezanki z podstawowki to w najlepszym wypadku terazniejszosc, ale w przyszlosc nalezy wyruszyc w pojedynke. Ze taka mala dzisiejsza decyzja ta czy inna klasa to w zasadzie decyzja czy: a) mam szanse swietnie zarabiac, bo znajomosc jezykow obcych jest niewatpliwie warunkiem koniecznym czy b) teraz dam sobie spokoj, ale potem bede musiala pracowac w Londynie czy Stanach, zeby jakos dostac sie na potrzebny poziom znajomosci angielskiego lub c) bede przecietna, mozne skoncze studia a potem bede pracowac jako wykwalifikowany przedstawiciel handlowy (na region Polska).

Ok, moze troche dramatyzuje. Nigdy nie czulam sie specjalnie silna w kwestii znajomosci jezykow obcych a opanowanie ich na poziomie potrzebnym do prowadzenia negocjacji zajelo mi wiecej czasu i wysilku niz bym chciala. Dlatego przekonuje ja do wyboru a) – droga na skroty. Mam szanse, to sie ucze.

Na szczescie Matylda ma 12 lat, wiec decyzje podejmuja Rodzice, a Ci – mam nadzieje – potrafia byc twardzi. Dziadek Matyldy wyrazil obawe, ze kochaja ja tak bardzo, ze sie boji, ze ulegna. Ja wierze, ze kochaja ja tak bardzo, ze o kwestii wyboru klasy dyskutowac nie beda.

PO JEDENASTEJ

Najpierw bluzgi.
W poniedzialek maja przyjsc do naszego mieszkania 2 grupy “specialistow”:
1. Bedzie zmieniac jakis licznik
2. Po raz 5 bedziemy zglaszac jakas reklamacje.
Mieli przyjsc w poniedzialek o 8 rano, ale … Okazalo sie, ze w poniedzialek o 9 rano mam meeting, ktory moge miec w poniedzialek o 9 rano albo za 3 tygodnie …
Trzeba bylo przelozyc specjalistow.
I co? Boski wszystko zalatwil …. Ale jedni przyjda o 11 a drudzy o 17 czyli po spotkaniu bede musiala poleciec do domu jak na skrzydlach a potem? Albo wroce I o 16 znowu bede dylac, albo zalatwie sobie HO.

Wpienia mnie, ze dla Boskiego to oczywiste, ze sobie zalatwie HO. Sam nigdy w zyciu HO nie mial ale ja oczywiscie powiem, ze chce a wszyscy powinni pasc na twarz.

WRRR
———-
A w pracy nie dzieje sie dobrze. Nie moge pisac co sie dzieje, bo kto wie kto mnie czyta. Ewentualne zmany mnie jakos tragicznie nie dotycza … ale jednak jest to stresujace …

JA W KWESTII KOMAROW

Pan Boski starszy ma dosyc kontrowersyne poglady na rozne sprawy. Innymi slowy czasem jak cos palnie to nie wiem gdzie uciekac. Wiem, ze juz jest starszy, ale w sumie to wyksztalcony czlowiek wiec nie powinien gadac az takich glupot, bo kiedys nie wytrzymam. Najdebilniejsze stwierdzenie jakie slyszalam ostatnio jest nastepujace:

– homoseksualisci sa tak samo zboczeni jak pedofile –> ten temat objasnilam mu do  nieprzytomnosci. Jasne, ze moze miec wlasne zdanie, ale to juz nie jest kwestia pogladow.

nowosc zostala wygloszona wczoraj.  Opowiada o jakiejs ciotce i wujku i mowi, "ze nigdy nie byli tolerancyjni wzgledem partnerow swoich dzieci" A teraz uwaga! "ale musi przyznac, ze nie wtracali sie do kwestii wyborow partnerow przez jego dzieci, na przyklad Boski wybral sobie za zone Polke a oni nigdy glosno nie krytykowali tego wyboru". 

Abstrahujac  od faktu, ze wujek z ciatka bardzo mnie lubia, prawde mowiac chyba nawet bardziej niz Boskiego, to co to za poglady znowu. Co niby ze jestem Polka??? Kuzwa czeski ksiaze udzielny z wsi Klopoty sie znalaz!

Boski starszy to bardzo przyjemny i dobry czlowiek, ale gdybym nie wiedziala, zeczasem juz troszke miszuge to gatka bylaby inna.

W kazdym razie wczoraj pol dnia sluchalam takich madrosci i staralam sie odpowiadac milo i na temat. Ale jak juz sie rozstalismy wylalam na Boskiego troche goryczy, bo ta glupia gatka doprowadza mnie do szalu. Boski zaczal strzelac fochy, ze niby jestem "chodzaca negatywna energia". Kule… zostawia mnie na cale dnie z rodzicami, caly dzien slucham i staram sie usmiechac a z nim tez mam odgrywac komedie??? Obraza.  Rano wielki foch. Ze mam isc sama (pul MoMontreux na umowione spotkanie z rodzicami). No to biore telefon i zaczynam pisac SMS – mam w dupie sniadanie z rodzicami i male miasteczka tez (SMS mial brzmiec mniej radykalnie, ze zaspalam albo cos). No to jeszcze wiekszy foch. Bo ja jestem nienormalna i powinnam isc do psychiatry. Tlumacze jak krowie na zakrecie: Tatus jest fajny gosc, ale troche czasem gada jak pojebany i to ja tego slucham caly dzien wiec mi tu prosze niepierdol kto jest nienormalny. Obraza na calego. 

Znowu caly dzien z rodzicami. Bylam mila, nawet bardzo, ale pozwolilam sobie na jedna szczerosc. Wczoraj opowiadali jak to ciotka (ta co pisalam na gorze) opiekuje sie od zawsze bardzo starymi rodzicami a oni i tak zapisali wszystko na syna. Mowie im: wiem, ze to nie moja sprawa, ale Boski mieszka poltora roku w Bratyslawie a tylko raz znalezliscie czas zeby go odwiedzic  (bo daleko) mimo iz on stara sie jak moze zeby widziec Was min raz na 2 miesiace. Siostra Boskiego mieszka w Wiedniu od 5 miesiecy i jeszcze nie miala czasu przyjechac do domu, ale Wy znalezliscie czas zeby odwiedzic ja juz 3 razy. Odpowiedz: no tak, ale to taka wycieczka, my nie chcemy jej zmuszac, zeby jezdzila do domu. Wiec im mowie: Blava jest oddalona od Wiednia o 60 km wycieczka dokladnie taka sama… tyle ze do Boskiego jakos mniej po drodze.

Bla bla bla obojetne, ze bedzie o tym gadac cala rodzina. Moze jestem upierdliwa, ale mam dosc tego, ze skaczemy wokol nich jak misie patysie a oni i tak pojada za Siostra Boskiego jak tylko zadzwoni dzwoneczkiem. 

Serio staralam sie to bardzo ladnie powiedziec i oni wiedzieli, ze to bardzo ladnie jest, ale i tak pewnie mnie beda lubic mniej, ale skoro i tak jestem TYLKO Polka a nie SZWAJCAREM jak maz Siostry, to to olewam.

Albo inna gatka z soboty. Idziemy a Boski starszy mowi: Agradablo, szkoda, ze na tym WASZYM weselu nie poznalem lepiej Twojej rodziny. Na tym NASZYM (Siostry Boskiego) weselu to mialem sporo stresu wiec to zrozumiale, ze nie poznalem rodziny Szwajcara, ale na tym WASZYM to sie mialem starac bardzo jak wszystko bylo pod nos. Kuzwa wesele coreczki jest dla niego NASZE (choc skopala na niego polowe organizacji) a syna jest WASZE.

Dobra mozecie mnie zliczowac za to, ze sie czepiam, ale nie jestem prototypem cierpietnicy i wyprowadza mnie z rownogawi jak nie moge przylozyc raz z buta jak musze tego sluchac. 

Caly problem z tym, ze to jest jak z komarami na Mazurach: mozesz je pokochac albo wrocic na Slask. A ja Boskich starszych lubie… tylko czasem bym ich walnela w ten poniemiecki czajnik, zeby pokrywka podskoczyla.

Wygadalam sie i mi lepiej.

WLOCHY-FRANCJA-SZWAJCARIA

a ja sie rozpadam.

Znowu jestem chora. Dobrze, ze Boski zdobyl dla mnie polopiryne i jakies krople na gardlo. Wiec teraz jesli nie siedze w aucie, leze w lozku i albo rozpadam sie z zimna, albo poce sie jak wsciekla.

Super urlop co? :))

Dobrze, ze dzisiaj leze w 5 * hotelu  w Montreux (Boski ma go zadara w ramach konferencji) to mi fajnie (j).

Jestem zakocowana ale i tak mi zimno. Wracam do wyra. A za 2h musze wyjsc bo Boscy Starsi beda na mnie czekac.

Usmiechy, Niezupelnie -zywa Agradabla

W MIESCIE SZCZEPANA

W pelnym skladzie (czyli Siostrunia z rodzina + my) zaatakowalismy wczoraj Dziabla i jego Anilka w Budapeszcie. Nie bede pisac co widzielismy, bo to moze zobaczyc kazdy. Ale co jedlismy!

Na powitanie zupa pomidorowa i cos w rodzaju bograczu. Zupa pomidorowa byla tak pyszna, ze wczoraj zjadlam 2 talerze a dzisiaj zjadlam jeszcze jeden przed obiadem jako bonus. Od razu widzac ze z takich prawdziwnych, pachnacych pomidorow.

Na drugie bogracz (nazwijmy to tak) – delikatniutki gulasz z kluskami lanymi, taki dobry, ze sie nieomal opdtoczylismy od stolu. Do tego ciasto i herbatki kawki a jak!

Wieczorem zapiekanki z kielbasa domowej roboty. Czy ja pisalam, ze nie lubie kielbasy??? bzdura jakas, blad nie byl we mnie, tylko w kieblasie, bo ta wczorajsza byla REWELACYJNA. 

Sniadanko – tez pycha – skupilam sie na jedzeniu wszystkiego (nawet jajek) z keczupem domowej roboty – nienaturalnie dobrym. AAAAAAAA

A potem przyszedl obiad. Rosol byl dobry, ale ten sos do makaronu byl niewyobrazalnie pyszny. Pomidorowy, ale z fasola, czosnkiem, papryka, bazylia, tymiankiem, trocha keczupu wczorajszego a moze jeszcze jakas tajemnica. Zjadlam z dokladka i odtoczylam od stolu

Wegry odtad beda dla mnie fantazja smakow. Budapeszt jest piekny, ale Budapeszt w domu Polki i Wegra jest przepyszny!!!!!! Dzieki 🙂

RATUJCIE NASZ ZWIAZEK! ;)

Olaboga 🙂 Nic sie nie dzieje, no. Zakrzyczalam, bo smieje sie z Boskiej starszej. Ostatnio powiedziala Boskiemu, ze zamierza ze mna powaznie porozmawiac, bo nie chodze z nim w soboty na narty biegowe. Na szczescie podratowalam reputacje na nartach zjazdowych w sobote. My tu z Boskim staramy sie wybudowac jakis rozsadny kompromis miedzy moim domatorstwem i jego wszedobylstwem (piatek razem, pol soboty on na zimnie, niedziele razem) a tu mamusia nam pomaga. Dobrze, ze choc Boski sie z tego smieje a nie zacheca.

To apropos dyskusji o roznych miarach.  Siostra Boskiego ma sie przeprowadzic ze Szwajcarii do Autsrii, za mezem. Dwa lata (ponad) mieszkaja osobno, bo kazde robi kariere, ale teraz on juz na stale w tej Austrii, wiec siostra sie zdecydowala.

W czwartek Siostra Boskiego miala operacje wyrostka, ze szpitala wychodzi jutro. Kto jej pomze z pakowaniem? Tadam tadam. Rodzice Boskiego pojada do Szwajcarii pakowac, bo jej maz Szwajcar nie moze odejsc z pracy (jest dyrektorem swojego oddzialu!!!). Oczywscie nikt z rodziny Boskich nie zauwaza, ze to jest jednak powalony pomysl, ze 30 latke pakuja rodzice. Nie no fajowo, ze sa tacy oddani, ale gdybym ja nie pojechala za Boskim w szpitalu, to by ekskomunike zalatwili w Rzymie, ale Szwajcar… no on ma bardzo wazne powody. Mnie tam trzeba oficialne upomnienie poslac, ze nienawidze biegowek a to takie nierodzinne, dla krzyzakow trzeba wiecej tolerancji wykazac.

Wlasnie powracam pociagiem z Blavy do Prahy. Jest tak pierunsko goraco, ze niedlugo sie ugotuje, ale to i tak lepszy wariant niz zimno.

SWIATECZNIE

za chwile wyjedziemy z domu Siostry. Jedziemy do Bytomia na urodziny. Jak co roku moze ktos przyjdzie mnie odwiedzic, niezupelnie zapowiedziany. Bardzo to lubie. Warto przejechac 7h z Pragi, zeby sie spotkac ze znajomymi.

Miec urodziny dzien przed Wigilia to nie jest najwiekszy interes, ale ten stan rzeczy ma rowniez zalety. Latwo zapamietac date. To niesamowite ile dzisiaj dostalam smsek z zyczeniami. Az mi sie wierzyc nie chce, ze mnie lubi tyle osob. Tlumacze to faktem, ze latwo zapamietac date.

Jutro rano wyjezdzamy do Czech. Po raz drugi w zyciu Swieta spedze poza domem. Bez sensu. Jednak pomyslalam, ze byloby szkoda, gdyby Boscy starsi spedzili Swieta pierwszy raz zupelnie sami. Siostra tez spedzi swieta z tesciami. Bez sensu.

Najlepiej wspominam te Swieta kiedy jeszcze byli Dziadkowie. Dziadek Adam mial na sobie garnitur a Babcia klipsy i krale. A jedzenie bylo tak niesamowicie dobre jak potem juz chyba nigdy.

W domu nie mozna bylo wstac od stolu do czasu kiedy wszyscy zjedli. Dziadek delektowal kazdy kes. A jak juz zjadl wszystkich 12 potraw to zaczynam zlowu od sledzika. Umieralam. Napisy na prezentach czytal ten najmlodszy z nas czyli dluugo ja a potem Matylda. Zawsze staralam sie wybierac prezenty rownomiernie dla kazdego. Bo to bez sensu tak dac jednemu 3 na raz a potem musi patrzec jak reszta dostaje prezenty.

Nigdy nie zaprzatalam sobie glowy tym skad sie biora prezenty: od Mamy? Babci? Mikolaja? Dzieciatka? Jezuska? Gwiazdki? bylomi dokladnie obojetne. Byle byly. Tak okropnie strasznie bardzo na nie czekalam… i zwykle bylam zawiedzona. Dopiero na studiach zaczelam zamawiac prezenty i zaczelo sie eldorado: suszarka, mixer, jakies konkretne ksiazki i prezenty zaczely mi sie podobac. Pod wzgledem prezentow to jednak lepiej jest teraz. Pamietam rozowe buty w rozmiarze 39 ktore dostalam w 7 klasie. Odmowilam wspolpracy i mama odniosla do sklepu.

Musze leciec. Wesolych Swiat!!!!

JAK NA ZYDA?

Czesc mojej pracy spoczywa na komunikacji z Izraelem. Mamy wspolny dlugookresowy projekt i musimy o nim dyskutowac. Projekt jest bardzo zyskowy dla obu stran i w zasadzie zadna nie moze sie bez tej drugiej obejsc. Codziennie dostaje z Izraela kilkanascie czasem dziesiat maili w roznorodnych sprawach. Problem w tym, ze te izraelskie maile nie sa mile. Kazdy z nich jest jak strzal z karabinu. Taki krzyczacy: dlaczego nie zrobilas tak? zrob ineczej! Zastanow sie nad tym. Natychmiast! Moj poprzednik nauczyl sie zyc w swiecie tych rozkazow, ale ciagle mam wrazenie, ze jego rozmowy z Izraelem to bylo polaczenia naboznego szacunku i strachu. Chcialabym to zmienic. Mysle, ze troche Could You, Would You, Should You jeszcze nikomu nie zaszkodzilo. Duzo przyjemniej sie pracuje jak sie lubi tego czlowieka na drugiej stronie maila. Wlasnie odpisalam na wszystkie wystrzaly. Izraelcy nie maja swiat ani niedzieli wiec i ja mam troche mniej.

Jestem juz zdrowa wiec jem duzo i same dobre rzeczy. Siostra swietnie gotuje a ja jestem wdziecznym zjadaczem. Jest nam dobrze. Boski byl w gorach a potem piekl ze mna ciasteczka (cukrovi). Milych swiat zycze wszystkim.

Jutro pracuje z domu siostry.