jezeli kiedys moj wpis zaslugiwal na kategorie DROGA to wlasnie dzisiaj, pisze z pociagu. Jade do siostruni. Melduje, ze juz jestem zupelnie zdrowa (od dzisiaj), albo prawie zupelnie. Z powodu braku innego pakowanego slonego jedzenia na dworcu wlasnie zjadlam paczke chipsow. Na widok pakowanych bulek pojawily sie nieciekawe mysli, a chipsy zostaly zaakceptowane. Czyli majoneziki nie, ale przyprawy juz moge.
Musze troche "rozjesc" ten brzuchol do swiat, bo bedzie nieszczescie. Swieta na diecie to bardzo zly pomysl.
Do internetu jestem podlaczona przy pomocy malego czarnego pudeleczka CDMA i jesli tylko jest siec to pudeleczko ja znajduje i siup otwiera sie nowa strona. Cuda panie!
Nadal jestem zachwycona praca. Wsciekam sie ciagle na costam, ale musze przyznac, ze bardzo lubie pracowac z ludzmi z ktorymi pracuje. Pani obok mnie nie mogla sie patrzec jak wtrynialam chipsy teraz nie moze sie patrzec na miski.
Ale ja juz jestem glodna, prosze pani. Po tygodniu. Musze jesc.















