dzisiaj chcialabym zupelnie pozytywnie napisac, ze mysle, ze ta moja praca jest bez sensu. Zupelnie pozytywnie, bo juz potrafie nie byc szalenczo zmeczona po 12h pracy, bo wlasciwie wszystko za co sie biore jestem w stanie zorganizowac lub zalatwic na conajmniej mozliwym do przyjecia poziomie. Takze, w zasadzie jestem losowi wdzieczna ze postanowil mnie troszke pomeczyc. W ciagu ostatnich 2 miesiecy dowiedzialam sie o sobie mase rzeczy. Przede wszystkim nabralam pewnosci siebie. Ale nie ma sensu o tym pisac, poniewaz wnioski sa zupelnie inne.
TA konkretna praca jest bez sensu, bo nie daje mi takiej radosci jaka powinna mi dawac praca. Przede wszystkim ilosc pracy zjada moj wlasny, osobisty czas, zabiera mi mozliwosc wojny z Panem Boskim (jak akurat zawita w drodze miedzy Slowacja, Ukraina i Wlochami), nie odpisuje na maile, nie ucze sie na czeskiego, nie robie wielu innych rzeczy, ktore lubie robic. Niestety w ciagu 8 godzin nie da sie wprowadzic zmian, ktore sa potrzebne jak sol, wiec siedze.
Musze cos wymyslec, szybko! zeby nie marnowac czasu 🙂
I niestety nie wiem jakie sa czeskie tradycje dotyczace swiat nigdy tutaj na swieta nie bylam. Ale zapytam sie.