Jestem zmeczona. Mamy w domu Mame Boskiego a Boskiemu jak zwykle w takich wypadkach odbija palma. A moze mnie odbija? Taka mozliwosc tez trzeba wziac pod uwage.
Urodziny byly bardzo fajne. Gosia byla zachwycona prezentami. Tort ladny i dobry a pizzeria w ktorej jedlismy obiad przyjemna a jedzenie dobre. Towarzystwo fajne, bo bylo nas “tylko 14” czyli “dziadkowie”, dzieci i wnuki. Przede wszystkim, nie myslalam, ze taki maly czlowiek moze cieszyc sie juz pierwszymi urodzinami.
Oczywiscie byly drobne klopty czy jak to nazwac “na oslode”:
– Boski zapomnial sprawdzic czy mamy naladowane baterie w aparacie fotograficznym, wiec mamy zdjecia tylko z pocztaku imprezy (dlaczego on? bo taka mamy umowe, ze on jest za to odpowiedzialny)
– Tata Boskiego razem ze Szwajcarem 45 min “parkowali auto” w czasie kiedy cala reszta gapila sie na tort. O 14 mielismy rozdawac prezenty… ale parkowanie bylo wazniejsze… pozytywna strona: byl tylko spacer po a nie 2 spacery jak poczatkowo chcial Boski, bo czas przeznaczony na spacer czekalismy na zmilowanie dziadka. Znowu tak zle z miejscami parkingowymi to u nas nie jest, ale on chcial strzezone miejsce i za darmo.
– Tatus Boskiego tak mnie wyprowadzal z rownowagi tym ze zajmowal sie wszystkim poza Gosia (a zwlaszcza szwajcarem), ze jak zaczal do mnie gadac po angielsku odpowiedzialam mu (2 razy), ze swietnie mowie po czesku (oczywiscie ku oburzeniu Boskiego i jak sadze reszty jego rodziny).
A teraz mamy Boska Starsza. Boski przed nia odwala swietego a za drzwiami jest nieprzyjemny jak swinia i cierpiacy jak to sie Gosia zajmuje. I tak planujemy do piatku. Jestem zmeczona. Jutro bedzie lepiej.