Boski nie lubi kuchennych zapachow. Upieczone ciasto to chyba jeszcze zniesie, ale jego zdaniem zapach zupy pomidorowej jest straszny, a pachnace (moim zdaniem) mieso na piecyku to juz makabra. W zasadzie nie przypominam sobie takiej potrawy ktorej zapach panujacy w kuchni wydawal by mu sie przyjemny. Trzeba otwierac okna, wietrzyc natychmiast, wypedzac lopata a jak sie da to natychmiast ewakulowac.
Ja mam zupelnie odmienne zdanie. Dla mnie dom powinien pachniec jedzeniem.
Zastanawiam sie z czego to wynika? Moze to dlatego, ze Mama Boskiego nie lubi gotowac i zawsze traktowala te konecznosc jako dopust bozy. A moze dlatego, ze zapach to jakis rodzaj nieporzadku w przestrzeni?
I w domu Boskich Starszych ciagle zwraca sie uwage na “smrod” kuchni (ktora absolutnie nie smierdzi i zwykle blyszczy sie czystoscia i relatywna nowoscia).
Mam nadzoeje, ze Gosia bedzie lubila kuchnie razem z zapachami.