Jestesmy u Siostruni. Jedzenie takie dobre i tyle, ze sadze, ze moje stracone 2 kg powrocily na swoje miejsce. Gosia wlasnie poszla (powozkowala, tym razem) na spacer z cala grupa.
Boski byl z kolegami w gorach a dzisiaj powrocil. Wymarzniety, bo zasypal ich snieg (spali pod golym niebem), ale szczesliwy.
Gosia szaleje z Misiem i Matylda, uwielbia ich a ja jestem pelna podziwu dla ich cierpliwosci. Wytrzymac z takim malym generalem nie jest latwo. Po poludniu znowu nie chciala usnac, co sie nadarla, to jej. Musialam sie BARDZO powstrzymywac zeby jej nie zjesc z nerw, ale udalo sie. Byla strasznie zmeczona, ale spac to nie. Jak juz usnela to spala ponad 2,5h a potem ucieszyl ja widok Tatusia 🙂
Ludzie maja tylko okreslana cierpliwosc dla cudzego smutku, wiec zaczelam pisac pamietnik. Papierowy, tak jak kiedys. Wcale nie jest utopiony w zalu, bo to nie ma sensu. Powiedziala bym, ze jest bardziej niepewny,przestraszony i troche smutny, ale bardziej codzienny. Pisze go taka pytajaca czesc mnie. Dzien sklada sie ze szczegolow, nie mozna zyc tylko we wlasnej glowie, ale wlasnie trzeba przezyc wszystkie minuty. Musze pilnowac mysli, zeby nie uciekaly bo jak uciekaja to jestem smutna, a Gosia nie potrzebuje rozdraznionej mamy i bez tego zaden ze mnie ideal.
Apropos milych chwil, po spaniu i wytarmoszeniu poszla sie wytulic do Siostruni, ktora nazwala: Mama Siostrunia :)) Pewnie sobie przypomniala czasy kiedy byla malusienka a Siostrunia miala bardzo leczace rece, nie to co wystraszona mama:) No i zjadla wieelki obiad. 3/4 duzego kotleta, sporo ziemniakow i nawet kawaleczek ogorka. Taki maly prezent dla mnie.
A wczoraj przyjechal w odwiedzimy do Siostruni moj najlepszy przyjaciel. To znaczy w odwiedzimy do mnie, ale do domu Siostruni. Ponad godzina drogi w jedna strone. Jestem pod wrazeniem. I dziekuje. Choc nie czyta:)