Nie od dzis wiadomo, ze urodzilam sie, zeby testowac. Jesli jakis programatorski blad pojawia sie raz na 10 000 odslon to mnie na sto procent pojawi sie dwa razy po sobie. Moji Itacy mnie oczywiscie za to kochaja 🙂
Tym razem testu Agradabli nie przeszlo Orange Polska S.A.
Zaczelo sie niewinnie. Z niezrozumialych powodow moje konto (a wiec i numer telefonu) byl otwierany 3 tygodnie.Â
Samo podpisanie umowy rowniez przebieglo powalajaco profesjonalnie – wpadl kurier i kazal mi na kolanie podpisac umowe wlasciwie bez mozliwosci przeczytania jej tesci. Dobrze, ze czytam szybko.
No w kazdym razie umowe podpisalam i echo. Jeden telefon, drugi i sms, ze poslali SIM karte. Ok… karty nie ma tydzien to dzwonie, ze wyjezdzam wiec albo do jutra albo od srody. No i co? oczywiscie, ze probowali dostarczyc SIM w czasie kiedy mnie nie bylo o czym uprzedzalam telefonicznie. I znowu echo. Wiec znowu telefon i w koncu SIM dotarla. Zeby Orange wykazal jakakolwiek inicjatywe… eee chyba wymagam za duzo.
Telefon zaczal dzialac…
Minal miesiac a faktury niet. Probowalam sie dodzwonic do Orange ale oni sa tak cudnie zachecajacy, ze pare razy poleglam na polu chwaly. Pomyslalam, ze sami przysla.
Nie przyslali. Poslali natomiast SMS z wygrozkami, ze jesli do jutra nie zaplace to mi wylacza telefon. Swietnie! Tylko ile mam zaplacic i na jakie konto?
Ponowilam probe kontaktu i bylam twarda. Mila pani powiedziala: ojeje, no my ze spoznieniem posylamy faktury to ja pani posle na mail. Dyktuje moj_mail@yahoo.com
Mija godzina, dwie…dupa.Â
To bylo wczoraj. Dzisiaj probowalam dzwonic ze 4 razy w sprawie faktury i uslyszalam, ze bardzo im przykro ale teraz wszyscy operatorzy sa zajeci, prosze zadzwonic pozniej. Piiiip. Za pierwszym razem pomyslalam, ze ja cos pomieszalam, ale nie oni mnie powaznie wylaczyli…
Zmienilam taktyke. Najpierw obczailam jak sie dostac do faktury na stronie Orange.plÂ
Tam sie okazalo, ze nie rozumiem zupelnie faktury, bo choc rozmowy krajowe mam miec za darmo to rachunek opiewa na jakas niebotyczna sume wlasnie za rozmowy krajowe!Â
Zdecydowalam, ze zadzwonie znowu, ale sprytniej. Przyciskajac guziczki nie twierdzilam, ze chce pogadac o fakturze, ale ze chce ZAPOZNAC SIE Z OFERTA. No oczywiscie takiej okazji operator Orange nie mogl przegapic i polaczyl mnie z konsultantem.
Co do niebotycznej sumy to okazalo sie, ze to oplaty za SMSy do Czech plus fakt, ze ceny ktory podawal Orange Polska S.A podczas podpisywania umowy byly bez Vatu… czyli jakby duzo nizsze niz te ktore trzeba zaplacic. Pani tez nie wiedziala dlaczego sms do Czech jest w krajowych… Ok, zrozumialam. A co z tymi fakturami?
Faktury nie mialam szansy dostac albowiem:
– moje nazwisko na fakturze bylo napisane niepoprawnie. Nie podobala im sie czeska litera, ktora mieli w systemie to ja wywalili… co jakby bardzo zmienilo moje nazwisko…
– zamiast adresu korespondencyjnego napisali adres pobytu trwalego – zlokalizowany na drugim koncu polski w skrzynce pocztowej do ktorej lata nie zagladalam. Przy podpisywaniu umowy pytali sie na oba.
– nie mogli rowniez poslac faktury na e-mail poniewaz mila pani konsultantka zamiast yahoo napisala Jacho! Kule, ta kobieta nie mogla miec powyzej 45 lat – nigdy nie slyszala o yahoo? nie mogla sie zapytac?
Mam nadzieje, ze wiekszosc nieporozumiem udalo nam sie wyprostowac. Zobaczymy za miesiac.
Faktury zaplacilam, ale co? i tak by mi wylaczyli telefon, bo ja im musze NAPISAC maila, ze zaplacilam zalegle faktury i do tego dolaczyc do niego potwierdzenie przelewu z banku.
Takze, jak to podsumujemy. Okazuje sie, ze Orange nie ma obowiazku:
– zapisac poprawnie mojego nazwiska na fakturze
– napisac na fakturze prawidlowego adresu, choc go maja
– napisac prawidlowo adresu e-mail choc bawilysmy sie z konsultantka w literowanie
– w efekcie nie maja obowiazku odeslac mi faktury
– podwac realnych cen uslug….
ja natomiast musze w zebach odniesc potwierdzenie przelewu, bo pewnie nie maja systemu, ktory by takie sprawy zalatwial automatycznie, bo inaczej mnie odetna.Â
Brawo dla Orange! Jestescie na dobrej drodze zeby wygrac nagrode Darwina. Tylko tak dalej a konkurencja was ZJE. Smacznego!