URODZINY, SWIETA cz. I

 Minely moje urodziny, minely swieta. Bylo dobrze.

Bylismy u Siostruni. Dlugo tym razem, bo nie widzielismy sie juz od sierpnia. Przyjechalismy 22 grudnia poznym wieczorem, odjechalismy w drugi dzien Swiat, rano.

Atmosféra miedzy Boskim i mna na poczatku nerwowa,  potem bez szalenstw. Pozostalosc z bardzo dziwnej niedzieli 18 grudnia i pobycie na Jestede. Czasem jego logiki nie ogarniam.

Dzien urodzinowy zaczelismy od wizyty u fotografa. Malo romantycznej – robilam zdjecia do nowego dowodu i paszportu. Mam zdjecie bez bryli, na ktorym mam (moim zdaniem) lekkiego zeza, oczy wielkosci mrowki i wyraz twarzy sugerujacy przebyty niedawno wylew, oraz lepsze zdjecie w brylach, na ktorym mam rowniez delikatny usmiech, dlatego nie przyjeli go w wydziale paszportowym. Bede wiec miala paszport zezowatej mrowki.

Po poludniu dostalam prezenty i pyszny tort bezowy a potem wyruszylismy w podroz sentymentalna do Bytomia.

Pierwszy przystanek – foto Mimoza. Chcialam sobie zrobic zdjecie “dyplomowe” takie co pani najpierw ustawiala nas tak jakby chciala wywrocic delikwenta na druga strone, przekreca glowe, szyje, ramiona a potem okazywalo sie, ze czlowiek na zdjeciu wyglada swietnie. Chcialam zobaczyc zmiane od ostatniego zdjecia, w oczach tego samego fotografa. Lazilysmy po Jagiellonskiej od konca do konca i nic, zapadla sie pod ziemie. Sprawdzilam adres: Jagiellonska 23! Super! Udalo mi sie nawet wejsc do srodka, biegiem do pierwszego pietra a tam okazalo sie, ze foto Mimoza to juz historia. Zostal szyld. Zrobilam sobie zdjecie szyldu na opustoszalym základ sie, na pamiatke.

Drugi przystanek – A. Najlepsza kolezanka z podstawowki. Wcale sie nie zmienila, tylko syn jej urosl jakos bardzo. Jej maz gotowal wigillie a my gadalysmy przy herbacie i piernikach (upieczonych przez meza programiste). Maja cudne mieszkanie. Jakies 12 lat temu kupili je za grosze od urzedu miasta, zupelnie zdewastowane i zrobili z tego, moim zdaniem, cudo. Pieknie wykorzystali mozliwosci jakie daja stropy na wysokosci 3,5m. Mimoza ponoc zanikla ze starosci. No tak, juz na etapie mojej podstawowki pani fotograf mlodka nie byla. Nie wiem czego sie spodziewalam.

Trzeci przystanek -Suplement. Spotkanie z najlepsza przyjaciolka z liceum, jej mezem i mlodsza coreczka. Jakos tak zgubilysmy sie na 10 lat a potem odnalazlysmy z dnia na dzien. Fajnie. Co ciekawe wcale sie nie zmienila. W Bytomiu w Suplemencie zamawia sie ciastko migdalowe. Czas na zmiany. Zjadlam zupe. Aromatyczna, z jablkami.

Przystanek czwarty – O. Przyjaciolko – sasiadka. Zaczelo sie w harcerstwie a potem wiele lat bylo. Zdziwilam sie, ze nie zaprosila mnie na swoj slub. Jakos tak zycie troche nas oddalilo, a potem znowu nieco przyblizylo. Nawiasem mowiac oni z mezem non stop remontuja mieszkanie. Jest coraz piekniejsze. O i jej maz to tacy swietlisci ludzie. Niewymuszenie dobrzy. Zupelnie z innej bajki, ktora bardzo mi sie podoba. 

O dom rodzinny nie zahaczylam, bo nie bylo czasu. Musielismy wracac, zeby uspac Zu.

I tak minely moje 40 urodziny.

Cdn.

Advertisement

Leave a Reply

Fill in your details below or click an icon to log in:

WordPress.com Logo

You are commenting using your WordPress.com account. Log Out /  Change )

Twitter picture

You are commenting using your Twitter account. Log Out /  Change )

Facebook photo

You are commenting using your Facebook account. Log Out /  Change )

Connecting to %s