Wyobraz sobie, ze ukradli nam kontener na smieci. Taki maly, tylko dla nas, stojacy przed wejciem do “naszej” czesci budynku. Niestety ukradli go bez smieci a wszystkie pieluchy, reszki jedzenia i opakowania artystycznie rozsypali przed wejsciem do domu. Zalatwienie nowego kontenerka trwalo wlascicielowi bratyslawskiego mieszkania… tydzien.
W swietle poprzednich zdan nie jestem bardzo zdziwiona, ze dzisiaj wieczorem w restauracji ukradli torebke kuzynce Boskiego. Nie no, wierze, ze w Pradze to sie tez zdarza, ale gleboko wierze, ze rzadziej niz w Bratyslawie.
_________
Poza tym to kontynuujemy maratonik. 2 weekendy temu bylismy u rodzicow Boskiego w L, potem spala u nas ciotka Boskiego. Poprzedni weekend rodzice Boskiego byli u nas w Pradze. Na ten weekend przyjechali do Blavy kuzyni z dziewczynami a nastepny weekend cala rodzina spotyka sie w Pradze (to akurat byla moja inicjatywa). Czy tylko mnie sie wydaje, ze Boski nie zna umiaru?
Cala banda przed godzina poszla w miasto a ja ciesze, ze Gosia spi a ja mam chwile dla siebie.