Przestalam zazdroscic ksiezniczkom.
Codziennie cos Gosi czytam. Wiersze znam juz nieomal na pamiec (co sie przydaje, bo jak jej sie jakis spodoba to sie na ksiazke kladzie), ostatnio zaczelam jej czytac bajki.
Po wielu latach czytam bajki i jestem zszokowana. Co sie okazuje? Przyszle krolewny zupelnie serio letko nie mialy:)
Scenariusz jest zwykle podobny: krolewna, albo pol/sierota jest wygnana z domu i dostaje sie do domu jakiego ksiecia/krola. Tam ma spelnic 3 niemozliwe do spelnenia zadania lub znalezc odpowiec na niezmiernie trudne zagadki ALBO straci zycie.
Zwykle odpowiada/wypelnia z pomoca tworow/ludzi, ktorym w swej niezmiernej dobroci wczesniej pomogla a potem padaja sobie w objecia z ksieciem/krolem i zyja dlugo i szczesliwie. Albo jest sprytna jak lis i sama wpada na rozwiazanie (rzadziej, bo pytania sa zwykle bez sensu)
no no… z pewnoscia marzylabym o spedzeniu reszty zycia z gosciem, ktory mnie o maly wlos nie zakatrupil. Chyba jestem za bardzo feministyczna na posade ksiezniczki u boku ksiecia. Ot co.