Nie wiem jak mam to wszystko napisac, zeby nie nudzilo?
Zaczne od konca. Strasznie sie ucieszylam, ze ktos na mnie tutaj czekal. Umowmy sie nie jestem przesadnie komentowanym blogiem, wiec jak ktos napisze, ze mu wpisow brakowalo to fajnie mi, bo znowu wpadam w pustke.
Putska jest zrozumiala. Juz nieomal rok zyje bardziej w Blave niz w Pradze, wiec sila rzeczy wiezi zaczynaja sie poluzowywac. To bardzo naturalny i zawsze troche smutny proces. W Blave nowych znajomych brak.
Zbiegiem okolicznosci bylam w Pradze na urodzinach AW w charakterze lekkiego 5 kola u wozu. Fajnie, ze mnie tam chcialy. Szkoda, ze nie mam szans sie z dziewczynami spotkac na przyklad za 2 tygodnie, mowic o rzeczach codziennych itd. Z moimi nieadekwatnymi komentarzami czulam sie jak filip z konopii.
W nocy na niedziele rozwazalam popadniecie w depresje, ale potem stwierdzilam, ze depresja nie pomoze. Musze sie cieszyc tym co mam, a nie zalowac tego czego i tak za bardzo nie moge zmienic. No w kazdym razie nie zalowac jakos pasjami.
Kontutuujac temat zalowania … sprzedalo sie mieszkanie, ktore mielismy na oku. U nas w budynku, drogie bardzo, ale takie akurat. Ktos byl szybszy. Niech mu sie fajnie mieszka – swini jednej!!! 🙂
Wracajac do swiat…
U Siostruni bylo super. Troche lenistwa, troche obzarstwa. Prezenty fajne. Miedzy innymi wage dostalam. Ale jakas taka za dokladna jak na moje potrzeby. Staje na nia a tu wyskakuje tabliczka “ale z ciebie salceson!!!” no to zlazlam i znowu wstaje a tam napis “baleron w siatce!, baleron w siatce!”.
Ta waga twierdzi, ze waze 58,4kg !!! to nie jest normalne tyle wazyc! “zawsze” 52kg a ostatnie pare lat 55,5kg a tu nagle 58,4? No przeciez sie nie bede odchudzac?! Ta waga MUSI sie mylic. Ja ja przekonam, ze sie myli!:)))
Potem bylismy w Bytomiu, w Sosnowcu (oddzial w ktorym pracuje moj wujek najukochanszy przeprowadzil sie do nowego szpitala, blysk taki, ze jak bede znowu wila to chyba tam).
28.12 zafundowalismy sobie droge przez meke. Z Bytomia do domu Boskich Starszych jechalismy 9 godzin. Co ciekawe Gosia zniosla droge ze stoickim spokojem. Troche spala, troche jadla, troche sie bawila. Milo z jej strony.
U Boskich Starszych spotkalismy sie z Emilem i jego rodzicami (czyli Siostra Boskiego i Szwajcarem). To byla jazda. Szwajcarowi odwalila nacjonalistyczna palma i caly czas sie czepial. Zaczelo sie od tego, ze Goska dostala takie same klocki jak Emil. A Szwajcar do mnie:
– my dostalismy 20 klockow, to wiesz, lepiej jak policze, gdzie sa polacy tam sie rzeczy gubia.
Jakis czas pozniej siedzimy przy stole, przynosi mi czekoladki – babki z Lindta, ze slowami, ze to najlepsze ze Szwajcarii. Poszlam na gore, przynioslam sliwki w czekoladzie. A Szwajcar:
– a to z wodka? polacy bez wodki nie potrafia!
potem jeszcze sie dowalil, ze “Gosia ma tyle plastikowych zabawek, ze to nie jest normalne, ze kiedys to dzieciom wystarczylo polozyc kamyk na kamyku i bylo wiadomo, ze sie bedzie dobrze rozwijac a teraz sie zasypuje plastikiem”. To byl poczatek bardzo rozbudowanej wypowiedzi, ktora zakonczyla sie dzien pozniej tym, ze sie z nim poklocil Boski Starszy, z instrukcja, ze sie ma ode mnie odwalic.
Kwestia podejscia do dzieci pojawiala sie wielokrotnie podczas naszego 3 dniowego spotkania.
My mamy jakby inne podejscie. Raz sobie pozwolilam nakrzyczec na tesciowa (konkretniej glosno powiedziec: “nie znosze niepunktualnosci”, bo juz UMARLAM ze strachu, bylo ciemno a dziecka niet), bo pomimo obietnic spoznili sie z wycieczki po -16 C mrozie, spozniajac sie jednoczesnie na posilek. Wiem, ze Gosia od tego nie umrze, ale ja bym wolala realizowac cel spokojnego zycia a nie tylko przezycia.
Emil – ktory w przeciwienstwie do Goski jest zarlokiem wracal z tej wycieczki drac sie z glodu jak opetany. Obok siedziala jego mama, ale cyca nie dala, zeby nie zgrubl!!!
Ale najgorsza jest kwestia spania. Emil i Gosia budza sie w nocy. Jeszcze z miesiac temu Goska budzila sie co godzine i chciala cyca, teraz juz 2-3 razy/noc podobie jak Emil.
Rodzice Emila postanowili zastosowac twarde metody wychowawcze i … jak sie drze to go po prosu olewaja. Ma sie niby nauczyc spac cala noc sam a jesc w ciagu dnia. Wiec gosciu potrafi sie drzec na przyklad 2h w kawalku a jego rodzice spia 2 pokoje dalej z zatyczkami w uszach (kilka razy za noc sie drze). Slyszalam o takiej metodzie i wierze, ze jest dobra. Tyle, ze wszedzie bylo napisane, ze ma sie takiego delikwenta co 5 minut odwiedzac, glaskac po glowie. A oni nie… maly lezy sam i sie drze. Bo Siostra Boskiego jest zmeczona. Taki los okretnika, ze jak sie ma dzieci to sie czlowiek jakis czas nie wyspi. Oni tego zdania nie podzielaja. Jeszcze lepszy numer, na nartach zostawili 8 miesiecznego Emila i poszli do restauracji na 2h. Za bardzo sie darl (mieli takie walki-talki) to przyszli, bo to w hotelu glupio.
Moim zdaniem to barbazynstwo. Nie moge tego zmienic wiec milcze.
Potem pojechalismy do Pragi. Tam Boski z Goska szybciutko zgubili moj czeski telefon (bardzo gleboko pod lozkiem) a Boski pojechal do Blavy a ja zostalam sama bez kontaktu ze swiatem. Po 2 dniach znalazlam telefon i udalo mi sie spotkac z kilkoma kolezankami.
Ufff… musze isc robic nalesniki, bo mi rodzina umrze z glodu.