Wiem, jestem niesubordynowana, ze tak sobie wyjechalam nic nie mówiąc. Najpierw do Pragi, potem do Francji, znów Pragi a teraz Z. gdzie maja dom boscy starsi ( nie ma ich z nami!).
Gosia usnela a ja przymierzam się do czytania książki.
Zdjecia z Prowansji bedą jak tylko dojade do Blavy, na razie musisz się zadowolić stwierdzeniem, ze dom w którym mieszkalismy był cudowny a ja opuszczalam go niechętnie 🙂 Gosia, która dużo podrozowala z tata i dziadkami dostała po 4 dniach gorączki- albo zeby rosną albo odezwała się niechęć do podróży odziedziczona po mamusi.
Gosia nadal nie je (nowość: potrafi wybrać na co by się ewentualnie mogła skusić), za to chętnie kapie się w wannie razem ze mną (uff!) a nawet bez problemu wlazila do basenu (24c!). Gada coraz wiecej słowek ( na przykład: klucze/klice ( używa obie formy), balonik, piciu i siebie tez potrafi nazwać na zdjęciu).
2 dni temu minęła 4 rocznica naszego ślubu. Swietowania nie było. Nigdy nic nie swietujemy. Bilans: często gęsto bym pograla jego skalpem w krykieta, ale w zasadzie uważam nasz związek za ponadprzecietnie dobry – jestem mało wymagająca:). Dziś znowu musiałam ze sobą walczyć, żeby się nie poklocic, tym razem wygrał zdrowy rozsądek i się oddalilam 🙂
już 19 miesięcy nie pracuje. Długo. Zazdroszcze Krolikowskiej, ze niedługo wróci na kawałek etatu. U nas na razie brak technicznej możliwości. Przeprowadzić się do Pragi tylko z Gosia to idiotyzm. Pracować w Blave? Niby można, ale za mniejsza kasę nie ma sensu. No to czytam sobie, wymyslam różne projekciki i cieszę się, ze widzę zmiany jakie zachodzą w zachowaniu małej krolewny.
Jest dobrze:)