w drodze powrotnej ze sklepu z wozem drabiniastym pelnym zakupow na dole i Gosi z mina … zasuwaj szybko, bo jak mnie nie wyjmiesz do 5 minut to sama wyjde, musialam sie zmiescic miedzy slup a donice z kwiatkami.
Jeden pan tez sie musial zmiescic. Oboje uznalismy, ze mamy pierwszenstwo i nawet o wlos sie minelismy unikajac strat w ludziach i sprzecie.
Pan jednak postanowil mnie zjebac. W nieznanym mi jezyku. On sie na mnie darl po ugrofinsku ja na niego ‘bla bla bla i tak nikt nie wie co tam pan gada za glupoty”. Potem juz zupelnie wkurwony zakrzyknal po dziwnemu, ze wszyscy Slowacy to debile. A ja jemu, ze byc moze, tyle, ze ja nie jestem Slowaczka. I rozeszlismy sie.
Bardzo mnie ubawila ta potyczka slowna z ktorej poza debilnymi Slowakami (Bogu ducha winnymi) nie zrozumialam nic 🙂