Bycie grubym to pojecie wzgledne. Niektorym ladnie z 80kg, na innych widac, ze cos za duzo jak maja 50kg.
Nie naleze na szczescie do zadnej z tych grup. Jestem grupa po srodku. Tyle zamiast zwyklych 55,5kg przed Gosia waze tak z 58,5kg. I czuje sie wielka jak waltornia.
Nie no, mam lusterko widze, ze prawdopodobnie jeszcze nie strasze, ale tu nie chodzi o widze, tylko o czuje:)
Wiem rowniez co powinnam zrobic, zebym zgubila te ostatnie 3 kg… powinnam sie ruszac i jesc wiecej. Tak wiecej, bo teraz jem za malo i zbyt malo regularnie i podejrzewam, ze dlatego organizmek na wszelki wypadek postanowil zostawic sobie troche tluszczyku “na jutro”, jakby co.
Jak wrocilam z Hiszpani w 2006 wazylam 47kg… co przy 172cm wyglada powiedzmy sobie szczerze… koszmarnie. Wiec 58 jest lepsze niz 47, ale gorsze niz powiedzmy 53-55.
Innymi slowy stala sie ze mnie zwykla, stara baba. Tak. Myslalam, ze nigdy nie bede biadolic na wage jak moje kolezanki. A tu prosze hokus, pokus i stalo sie.
Za trzy miesiace skoncze 35 lat, juz czas. Zaczynam planowac pierwszy wpis o zmarszczkach:))