Ostatnie 40 minut pisalam wpis o tym, ze drugi dzien nie byl tak latwy jak pierwszy. A potem ten wpis zjadla koza. Tak, staralam sie go zapisac, ale blox najwyrazniej nie zrozumial komendy.
Wiec w punktach:
1. kolezanka z Pragi nie porzyjedzie w odwiedzimy, wiec bedziemy same
2. Gosia miala zly dzien na spacerze darla gumiora tak, ze przechodnie chcieli zadzwnic po pomoc spoleczna (sadze)
3. zgubila sie nam ukochana myszka – ale znalazlysmy (na ulicy sie to odgrywalo)
4. 2 rozne DM zamknely nam przed nosem (1, bo zamyka 30 min wczesniej niz standard jak sie okazalo, 2… bo ZAMYKAMY!!!! jak dolecialam(smy) 3 minuty przed 19 z tego pierwszego)
5. Boski nie dzwoni – czyli chyba wszystko dobrze
i to koniec, 2 raz sie nie bede rozwodzic a nawet smieszny mi wyszedl ten pierwszy raz. No nic. Nie poddaje sie, nawet to mnie nie wyprowadzic z rownowagi. Zwarta i gotowa musze byc jeszcze conajmniej do niedzieli rano:)
Oby nowe dzis nie bylo gorsze niz stare:)