Zawsze mam problem z odpowiedza na pytanie o ksiazki, ktore czytam, zwlaszcza jesli to pytanie zada AsiaYa lub Polaquita, ktore maja zdecydowanie ambitniejsze gusty niz ja. Prawde mowiac troche sie wstydze tej swojej prostoty.
Lubie czytac “czytadla”. No moze nie Danielle Steel, nie przesadzajmy, ale powiedzmy takie ksiazki ze sredniej polki.
Probowalam czytac Mukaramiego – poleglam, zanudzil mnie na smierc. Podobnie z dwoma probami przeczytania ksiazek Orhana Pamuka. Przeczytalam pare ksiazek Doris Lessing, ale przyznaje bez bicia, ze mnie meczyly, jesli swiat jest taki jak pisze ona, albo powiedzmy Coetzee, to zle z nami.
Lubie czytac ksiazki, ktore sie dobrze czyta. Mysle nawet, ze mam dar do wybierania ambitniejszych czytadel. To jeden z pomyslow, ktore kraza mi po glowie, przekonac Pania Krolikowska, zebysmy kiedys kiedys otwarly male wydawnictwo i drukowaly niezbyt ambitne ale o to przyjemniejsze w czytaniu ksiazki autorow typu Camilla Läckberg albo Stieg Laarson (choc ogolnie za powiesciamy detektywistycznymi nie przepadam).
Po tym dlugim wstepie napisze co kupilam:)
– 2x ksiazke dla Gosi w twardych okladkach (wierszyki Tuwima i Brzechwy – rozszezenie tego co juz ma)
– Pierwsza wyprawa NEPAL, Kingi Choszcz. Kupilam ja dlatego, ze byla wydana w edycji Poznaj Swiat. Dotad czytalam 3 ksiazki podroznicze z tej serii i wszystkie byly porywajace. Tej Pani nie znam, ale postanowilam zaryzykowac.
no i last but not least:
Karhryn Stockett “Sluzace”
Ksiazka zostala zjedzona i wlasnie trawie. Po prostu nie dalo sie od niej oderwac. Opowiada o losach czarnoskorych sluzacych na poludniu USA na poczatku lat 60, XX stulecia. Termin trzeba podkreslic, bo jestem zszokowana sposobem myslenia Amerykanow niewiele wiecej niz 10 lat przed moim urodzeniem. Ksiazka moim zdaniem nieco przeslodzona. Mieszkalam w Atlancie wystarczajaco dlugo, zeby nie wierzyc w pracowitosc wszystkich czarnoskorych sluzacych, ale nawet z ta poprawka opisana rzeczywistosc jest szokujaca. Ksiazka opowiada o zacofaniu, zasciankowym, durnym mysleniu bialych Amerykanow w Misisipi i o na prawde wstrzasajacych losach kucharek, nianiek, sluzacych, ktore ulatwialy im zycie. A do tego jest napisana dobrze i dobrze przetlumaczona co tez warto podkreslisc.
No i to tyle. Jak widac szalu nie ma:) W grudniu znowu jedziemy do Polski i kupie sobie nastepne polskie ksiazki:) do tego czasu bede czytala po czesku.