Bylam w kinie. Sama. Na filmie “Nie wiem jak ona to robi”. Ksiazka mnie ubawila a film… lekko znudzil.
1. Sara Jessica Parker jednak mi nie siedzi w roli zapracowanej matki. Poza tym w tym filmie wyglada bardzo staro jak na swoje filmowe dzieci. No i jest troche za slodka jak na moje potrzeby
2. niania pary o ktora w filmie chodzi ciagle spozniala sie do pracy bo surfowala (i byly jej zdjecia na plazy). Tyle, ze film rozgrywa sie w Bostonie… a nie w Los Angeles… wiec gdzie niby caly rok surfowala i miala czas powrocic zajac sie dziecmi po odebraniu z przedszkola?
3. Praca Sary Jessiki jest przedstawiona jako cos makabrycznie ciezkiego, trudnego intelektualnie nieomal na miare mozgu wlasiciela nagrody Nobla. Do tego miala makabrycznie duzo pracy. Ale..
a) jak mowila jako ten “analityk” to mowila tak ogolnie i nawet bez cienia technikali, ze po prostu nie bylo to wiarygodne
b) wychodzac z kina uswiadomilam sobie, ze Sara zajmowala sie JEDNYM portfoliem inwestycyjnym… kazdy z podwladnych Boskiego ma ich kilka a wychodza z pracy przed 18. Wiec sie da. Kwestia organizacji pracy. Rozumiem, ze jej firma mogla miec inna kulture, ale bez przesady… moze warto zastanowic sie nad zmiana firmy?
I tak ogolnie spodziewalam sie czegos wiecej.
Po powrocie, kolacji, kapaniu… poszlam usypiac Dzidziusia i usnelam… oL 21:40… wstalysmy o 9:)