Na dworze smetnie, w duszy gra.
Dzisiaj Siostrunia ma urodziny. Mimo iz jest 7 lat starsza niz ja wyglada lepiej niz wiele moich modszych kolezanek. Ale to by mnie jakos szalenie nie cieszylo, bo w zasadzie zwykle i tak nie zwracam uwagi na to jak wyglada. Super jest to, ze ona jest mlodsza od moich kolezanek. Moze zmieni sie to w przyszlosci, ale na razie nie da sie na niej obserwowac oznak zgrzybienia.
Nie, to nie zart. Nie wiem co sie dzieje ostatnich kilka lat z ludzmi wokol mnie (a moze i ze mna, ale siebie sie ciezko obserwuje). Oni dziwaczeja. Powaznie. Z zuplenie normalnych kolezanek i kolegow (jak by sie moglo wydawac) wyskakuja jakies dziwolagi.
Oczywiscie, ze sie zmieniamy, ale zmieniac nie musi oznaczac zmieniac polot na polewe i zmieniac sie w starego, nudnego piernika.
W tym calym okolicznym starnieciu chyba najbardziej drazni mnie matronowatosc. Branie wszystkiego na powaznie. Nagla powsciagliwosc w okazywaniu uczuc. No i z calym szacunkiem dla naszych rodzicow, smutno mi jak obserwuje jak sie zmieniamy w ich (na razie) mlodsze kopie. Przeciez MY mielismy nie popelniac tych samych bledow.
A Siostrunia jest spoko. Od czasu kiedy ja poznalam zmadrzala nieco i nie wykorzystuje juz swojej milej, niewinnej, mlodszej siostry. Nie wywala jej z pokoju, nie konfiskuje jej czekolady (tak tak, ona juz pewnie nie pamieta, ze dzielenie bylo obowiazkowe tylko z jednej, mlodszej strony) i generalnie juz jej nie meczy. Natomiast jezdzi po wsi na rolkach z corka i bierze ja na koncert Kultu.
Nie bede tu pisac peanow, chociaz powinnam. Tyle moich znajomych ma zle stosunki z wlasnym rodzenstwem, ze co drugi dzien wybieram sie na kolanach do Czestochowy, ze ja mam fajna Siostre i ze tak sobie dwie mieszkamy na tym swiecie.
Czasem sie zastanawiam czy dam rade kochac jeszcze kogos tak jak kocham Gosie. A potem przypomne sobie, ze przeciez Gosia musi miec kogos takiego jak mam ja i dochodze do wniosku, ze dam rade, chodzby dlatego, ze jak nie bedzie mnie i Boskiego, to zawsze gdzies w dalekim albo bliskim swiecie bedzie mieszkal ten drugi do pary.