O kupnie wiekszego mieszkania opowiadamy jak sojka o wylocie za morze. Juz lata.
Tym razem wszystko jest w naszych rekach. Znalezlismy mieszkanie w miejscu, ktore nam odpowiada: czytaj w budunku obok tego w ktorym mieszkamy teraz. Jest duze (128m + 2 balkony), rozsadnie rozlozone (choc ogromna garderobe z oknem i drzwiami pewnie bysmy przerobili na dodatkowy – czwarty- pokoj). Pan obnizyl cene o 8% w stosunku do ceny pierwotnej, czyli na prawde sporo. Teraz juz wszystko zalezy od naszej decyzji.
Za:
– wielkosc
– rozlozenie
– LOKALIZACJA
Przeciw:
– ciagle jeszcze cena
– fakt, ze duzy pokoj z kuchnia maja poludniowe okna i taras, ale sypialnie sa obrocone na polnoc… choc jednak musze zauwazyc, ze okna w sypialniach sa duze i jest to 7/8 pietro wiec swiatla jest sporo w kazym pokoju
– kuchnia nie jest osobno tylko czescia duzego pokoju ALE odzielona optycznie slupem… co ma jednak te zalete, ze mniej widac do garow, czego ja osobiscie w kuchniopokojach nie lubie
Jak pierwszy raz zobaczylam nasze aktualne (male) mieszkanie to padlam z zachwytu, chociaz nie spelnialo zadnego z kryterii, ktore mialo spelnic. To mieszkanie mi sie bardzo podoba, ale nie padam. Tesciowa sie smieje, ze przy tamtym padlam, bo bylo pierwsze… no moze wlasnie dlatego. Co jesli nie?
Napisze jak zdecydujemy.
_________
Nie wiem dlaczego, ale to ostanie zdanie tesciowej mi przypomnialo pewna piosenke. Ale nie, wszystko ok z Boskim, ale czas mija to fakt i juz nie zawsze potrafimy sie cieszyc z obrazkow, tak po prostu… (ha ha ta Zagorowa jest i byla przydka jak noc :))