Rok temu dostalam pod choinke od mojego bylego szefa ksiazke z bajkami, ktore wymyslil dla swojego syna a opublikowal dla wnuczki. Bajki byly zapakowane w kolorowy papier i wstazke a do tego byl doczepiony malutki (porcelanowy?) aniolek. Na tego aniolka Gosia mowi ludzik. Ma takie dni, ze wszedzie go ze soba wlecze. Juz mu odpadlo skrzydelko, jest nieco poobijany, ale kocha go bardzo i ma.
Niedawno zaczelam ja uczyc modlitwe Aniele Bozy. Lubie ja i mysle, ze jest taka wlasnie mila dla dzieci. Gosi strasznie sie spodobala i kaze mi ja powtarzac bez konca. Bylysmy dzisiaj w kosciele i tam kazala mi z dziesiec razy powiedziec ”bajke o ludziku” bo tak mowi o tej modlitwie. I ja cichutko mowilam a ona za kazdym razem konczyla modlitwe wesolym AMEEN! na cale gardlo. Oczywoscie z tych niewielu osob, ktore byly z nami w kosciele zauwazyli nas wszyscy.
Ameeen!
___
a na Jezusa na krzyzu mowi Alladyn. Nie wiem skad sie to wzielo. Moze ze wzgledu na okrycie glowy podobne do tego jakie ma Alladyn w ksiazce. W kazdym razie jak zaczyna opowiadac o tym co widzi w kosciele (dzidzius z mama, ludzik i Alladyn) to ciesze sie, ze nikt nas nie rozumie 🙂