Po tygodniu podrozowania wrocilismy na chwile do Bratyslawy. Za pare godzin, konkretnie o 1:30 wyruszamy na lotnisko w Wiedniu a potem na Rhodos.
Zla wiadomosc jest taka, ze popsul sie nam aparat fotograficzny. Tak na kaput. I nie bylo czasu kupic nowego. Do tego ten stary Boski zostawil 2 dnia wycieczki u Dziadka na Morawie, wiec nie dalo sie nawet powalczyc o pare zdjec.
Mamy tylko te z telefonu – na przyklad to, w pelnym skladzie podczas splywu Dunajcem. Mloda byla zachwycona i 1,5h wysiedziala bez marudzenia i w obowiazkowym kapoku!!! (w upale)
z pozdrowieniami!