W poniedzialek wracam do pracy. Jestem przerazona.
Z tysiaca powodow. Ja zawsze mam tysiace powodow do strachu.
Chyba najmniej boje sie jak da rade Krolewna. Wierze w te Kobietke bardziej niz w siebie i wiem, ze zapewnilam jej tak dobra opieke jak to tylko bylo mozliwe. Da rade. Kazdego dnia jak wroce bedzie chwile obrazona, ale potem bedzie sie tulic i tulic.
Ale jak ja przezyje bez tej najpiekniejszej Dziewczynki na swiecie calych 7-8h za dzien? Zawsze myslalam, ze urodze, podrzuce, popedze do pracy. Gdzie tam! Okazalo sie, ze jestem kwoka, ktora kazdego dnia oglada najmniejsza kropke na skorce swojego malego kaczatka. Najchetniej tulila bym ja od teraz do plenoletnosci. Tylko, ze wiem, ze juz czas. Pierwszy, maly kroczek na drodze do samodzielnosci. Da rade. Ciagle mnie zaskakuje. I twierdzi, ze cieszy sie do PRZEDSZKOLKi.
A ja? Czy ja dam rade? W poniedzialek wyjde tam przed tych 20 czy ile ich jest mlodych piranii i bede sie usmiechac i starac sie mowic tylko tyle ile to konieczne, ale nie mniej niz powinni uslyszec. Jak zyskac dusze ludzi z ktorymi bede mowila pierwszy raz w zyciu?
Zdobede je. Nie ma zadnego sprobuje. Ja je poprostu zyskam. No, nie mam wyboru chyba:)
Zrodlo: FB