Za dwa tygodnie z kawalkiem wybieram sie do Gdyni na spotkanie z zaloga Columbusa.
Minie 20 lat od naszego powrotu z Rejsu na s/y Zawisza Czarny sladami Kolumba.
Od 14 do 16 wrzesnia bedziemy siedziec, gadac, plakac, spiewac ogladac a przede wszystkim przygladac sie temu co z nas wyroslo. Jesli do tego czasu Zawisza dotrze do portu po tegorocznych perypetiach, byc moze wyplyniemy w krotki rejs.
20 lat temu… mialam 15,5 lat … ale niektorzy mieli 30, albo wiecej. 20 lat doroslosci to przeciez lata swietlne! Nawet nie probuje sobie wyobrazic jak teraz wygladaja!
Pamietam jak po ponad 4 miesiacach rejsu zobaczylismy swiatla jakiejs irandzkiej latarni morskiej i wszyscy zgodnie stwierdzili: Europa, jestesmy w domu.
Mysle, ze teraz nie udalo by sie zrealizowac TAKIEGO rejsu. Wyplywalismy na nieomal pol roku z zapasami na miesiac i z tego co wiem z bardzo skromna iloscia gotowki. Od poczatku bylo wiadomo, ze bedziemy musieli zarobic na swoje utrzymanie. Jak? wiadomo. Tak jak rok wczesniej na Operation Sail 91′ … koncertami. Ktos zaplacil gotowka, ktos nam dal spodnie a ktos ziemniaki… No i oczywiscie znajomosci Mastera, ktory byl w stanie zalatwic wszystko i wszedzie.
Ja bylam w grupie tancerzy, bo w porownaniu do reszty spiewak ze mnie przecietny no i mloda, zwinna panienka wygladala dobrze w tancu. A bab bylo – jak to na morzu – malo. Naszym najwiekszym atutem byli spiewacy. Mielismy profesjonalna aparature, swietnego akustyka itd itd. Ogolnie poziom koncertow byl lepszy w 91’niz na Columbusie, mielismy lepszych trenerow no i plynely z nami Tonamy, ale biorac pod uwage liczbe i szalenstwa na koncertach mysle, ze i na Columbusie bylo niezle 🙂
Reasumujac: oni – serio – powalali spiewem a my – doslownie – porywalismy publicznosc do tanca. ZAWSZE chcieli jeszcze.
Taka anegdota z Operation Sail 91′ Mielismy mowiony koncert w Delfzij w Holandii. Wszystko bylo uzgodnione: potrzebujemy taka i taka scene, 8 mikrofonow itd itd. Akustyk ktory przygotowywal koncert pomyslal, ze przesadzamy ”on juz widzial takich zalog co to niby tancza i spiewaja”. Przygotowal 2 mikrofony przekonany, ze i tak bedzie za duzo.
Skonczylo sie tak, ze w czasie koncertu holenderski akustyk sie poplakal i sam nam zalatwil nastepne koncerty przepraszajac, ze on nie wiedzial, on nie pomyslal… W kazdym nastepnym porcie bylo latwiej, bo wszyscy wiedzieli, ze to ”ta zaloga”. A my zaraz po przyplynieciu rozstawialismy aparature, (my tancerki) przebieralysmy sie w zwiewne kiecki i do pracy.
Na rejs oczywiscie zarobilismy. Poza tym to byl 1992 rok, pare lat po okraglym stole, ciagle jeszcze mloda, polska zaloga wzbudziala sensacje.
Moze nie doceniam ”dzisiejszej mlodziezy”, ale trudno mi sobie wyobrazic Matylde, ktora jest niemal idealnie w tym samym wieku co ja wtedy, jak mieszka pol roku w niezbyt wielkim pomieszczeniu razem z 24 innymi zalogantami obu plci. Zero prywatnosci. 1,5 litra wody/dzien/osobe i nieustanna praca, praca, praca. Mielismy 10,5h na spanie i cala reszte wlasnych spraw. Oczywiscie, ze sie obijalismy jak sie dalo. Z dzisiejszej perspektywy wiem, ze zaloga stala MUSIALA to widziec i przymykala oko, bo nie chodzilo o to, zeby nas zameczyc na smierc, ale uchronic nas przed tym zebysmy zwariowali. Ukrywanie sie przed nimi tez pewnie uwazali za tworcza dzialalnosc 🙂 Tak czy inaczej Matylda 4 dni w jednej usmodranej koszulce (bo nie bylo w czym prac) by nie wytrzymala.
Inna sprawa, ze ten bieg z przeszkodami, ktory musielismy przebyc, zeby poplynac, tez nie byl dla kazdego.
I czasy byly inne. Maly przyklad. Kazdy z nas wiozl na rejs jakies ”wiano”, zdobycz, bo brakowalo wszystkiego. Ja, nauczona doswiadczeniami z 91′, kiedy lekki sztormik potlukl nam kubki i pare tygodni pilismy z kubeczkow po jogurcie, wiozlam na rejs zastawe stolowa dla 100 osob (czyli 2 komplety dla zalogi). Nie jakies cudne, takie stolowkowe co rodzice gdziestam zorganizowali. I ja to wiozlam POCIAGIEM Z BYTOMIA! POCIAGIEM! Juz widze jak Matylda i jej znajomi wioza do Gdyni wszystkie te kartony pociagiem. Mamusia by musiala w zebach odwiezc i na statek zaniesc. Teraz jest inaczej.
No wlasnie o tym bedziemy gadac za te 2 tygodnie z kawalkiem. Juz sie ciesze.
A na koniec mala probka z koncertu. Spiewaja Tonam&Synowie, ale to oni stanowili trzon grupy spiewajacej na pierwszym rejsie a potem jacys ludzie z rejsu spiewali z nimi. Zaloga nagrala po rejsach 2 plyty. Warto posluchac cale i bedzie jasne czemu na koncertach potrzebowalismy 8 mikrofonow 🙂
___
Jakby sie ktos pytal to ja jestem w tej jasnej spodnicy. Jesli dobrze pamietam to koncert pozegnalny po przyplyneciu do portu w Gdyni, tylko nie jestem pewna w ktorym roku:) W tle Zawias, oczywiscie.