Oswajam sie z ludzmi. Balansuje gdzies pomiedzy checia normalnie sie z nimi poznac i zaprzyjaznic a swiadomoscia, ze nie moge sie za bardzo ”spoufalac”, bo z niezrozumialych wzgledow ludzie potrzebuja, zeby szef byl jednak troche niedostepny.
Kazdego dnia mam wrazenie, ze na jakims froncie troche wygrywam a na innym przegrywam z kretesem. Przyklady? zmuszam ich do przygotowywania zapisow ze spotkan. Troche mysla, ze to dobry pomysl, troche im sie oczywiscie nie chce. A ja wiem i duzo razy sprawdzilam, ze jak sie cos napisze to potem duzo trudniej jest sie z tego wycofac. Wiec zmuszam, ale musze przypominac, zeby to robili. A ja nie znosze przypominac. Tak wiem, wiem, na tym wlasnie polega moja praca, zeby przypominac. Albo robia cos niedokladnie – a ja nie lubie niedokladnie. Tlumacze sobie, ze nie od razu Rzym zbudowano 🙂
Wygospodarowalam sobie wlasna przestrzen. W firmie wszyscy pracuja w open space. Chyba 3 gosci ma biura a reszta siedzi razem ze swoim teamem, nawet jesli ten zajmuje cale pietro. Podobnie jest w wypadku mojego szefa i mnie, oczywiscie. Ja wybralam sobie ladne miejsce w rogu (przeprosilam laske, ktora tam wczesniej siedziala, przyjela). Przestawilam sobie biurko tak, ze za plecami mam sciane, z lewej strony okno a z prawej… wielka, zolta kanape. Za nia bede jeszcze miala wielkiego fikusa. Niespodzianka co? Ta kanapa nalezy do IT, ale stala sobie taka samotna, bezprizorna, wiec poszlam do szefa IT czy bym jej sobie nie moga adoptowac. Najpierw nasyczal, ze nie. Potem… zastanowil sie i stwierdzil… a dobra 🙂 Po co mi ta kanapa? Ciagle z kims gadam. A to podpisuje 50 faktur i do 5 potzrebuje jakies wyjasnienia, a to status jakiegos dzialu, a to ktos cos potrzebuje. Nie znosze jak ktos musi obok mnie kleczec, zeby pogadac, lepiej ta kanapa. Nie wszystkie spotkania wymagaja poufnosci. Kanapa – wymarzone miejsce moich spotkan. Do tego dzisiaj zrobili mi niespodzianke – za moimi plecami a na scianie obok kanapy zawisna 2 wielkie zdjecia teamu. Jedne z piatkowych zawodow a jedno zrobione dzisiaj.
Powoli, suniemy do przodu. Dobrze, ze o 15 wychodze. Oni moga odetchnac ode mnie a ja dzieki temu na razie jeszcze nie zyje tak bardzo praca 🙂