Ciagle slysze lament, ze nie ma pracy. A gdzie tam! Na nasze ogloszenie, ze poszukujemy pracownika do back office – konkretne do obslugi reklamacji zglosilo sie 90 kandydatow.
Ponad polowa z nich to ludzie, ktorzy zmieniaja prace raz na 2-3 miesiace.
Duza czesc to osoby, ktore skonczyly liceum pare lat temu… i nigdy nie pracowaly.
Trzecia to jeszcze inne przedziwne osoby …
Wiekszosc ma w zyciorysie pelno bledow, zyciorysy sa nieladne, albo nie zawieraja istotnych informacji.
Czwarta czesc zaprosilismy na pierwszy etap rozmowy kwalifikacyjnej.
Pani, ktora miala przyjsc na 9 … nie przyszla
Pan, ktory przyszedl o 10 byl tak strasznie arogancki, ze szefowa back officu sila woli powstrzymywala sie przed nieprzyjemnymi komentarzami.
Pan o 11 byl przemily, tak doskonaly na te pozycje, ze tajnymi kanalami sprawdzilismy dlaczego odchodzi z poprzedniego miejsca zamieszkania… okazalo sie, ze jest ciezko chory i wiekszosc czasu, jesli pracuje, pracuje z domu… a to niestety nic dla nas.
Pan o 13 powalil nas na kolana. Odrywalismy scenke. Dzwonilam do niego jako potencjalny klient z reklamacja, ze kupil jajko z niespodzianka, ale w srodku nie bylo niespodzianki… i chce pieniadze. Pan zdecydowal sie reklamacje rozwiazac tak, ze zadzwoni do producenta i zapyta sie co dalej a klienta zaprosi do nas do firmy. Jak sie to czyta to nie brzmi tak smiesznie jak zupelnie powazna rozmowa z panem, ktory wychodzac byl PRZEKONANY, ze go wezmiemy do pracy.
Pani o 14 byla sympatyczna, niestety dla nas troche za droga, ale kto wie czy nie postanowi, ze woli dostac troszke mniej a pracowac z nami 🙂
Wniosek, chyba jednak nie jest tak malo pracy, tylko tak malo dobrych chetnych. Nie bardzo mamy z czego wybierac. Na szczescie jutro i w poniedzialek przyjda nowe zainteresowane osoby.
A o Gdyni napisze jak mi przyjdzie wena 🙂 na razie trawie…