Przychodze do pracy, do 10 pracuje a potem czas zaczyna leciec tak szybko, ze go nie zauwazam. Wypluwa mnie o 15:30 czyli w ostatnim momencie kiedy moge doleciec na 16 do domu. A w domu wiadomo, tez jest zawsze i ciagle cos fajnego do zrobienia.
Dlatego nie pisze.
Ale zeby nie bylo nudno polecam blog, ktory zaczelam czytac pare dni temu.
Do przeczytania!