JAKIE KUZWA KOLO?

Moja wewnetrzna atmosfera nerwowa, bo we wtorek Boski wyjezdza na 4 dni do Wawy, prawdopodobnie ustalac warunki przyspieszonej teleportacji.

Pocieszam sie mysla, ze czesto jak jestem nerwowa i bardzo mi sie nie chce to na koniec wszystko konczy sie dobrze. Mam nadzieje, ze tak bedzie i tym razem. Bardzo mi sie nie chce.

Jak sie przeprowadzalismy do Blavy to bylo inaczej. Odchodzilam z absolutnie szalonej firmy w przypadku ktorej bylo jasne jak sloncze, ze ma tendencje spadkowa.  Bylam strasznie zmeczona praca, ludzmi, tysiacem spraw i potrzebowalam odpoczac. Pierwsze 3 miesiace po przeprowadzce spalam. Teraz dla odmiany pracuje na projekcie, ktory moim zdaniem nie ma zbyt swietlanych perspektyw, ale przynajmniej firma jest w miare stabilna i robie to co lubie, zdobywam doswiadczenie. O znajomych, ktorych tu mam nie bede wspominac, bo to oczywista oczywistosc.

Wiem, ze Warszawa nie jest zla. Pod wieloma aspektami tansza (na przyklad prywatne przedszkola sa DUZO tansze niz tutaj), wieksza, mieszka tam moj najlepszy przyjaciel. Ma tez wady. System opieki zdrowotnej, ktorego z perspektywy Czech nie jestem w stanie pojac, 5 minutowe urlopy macierzynskie, w zasadzie BRAK METRA, czyli dla mnie preferowanego srodka transportu no i odlegosci. Chyba tylko morze jest blizej, bo Slask (czytaj Siostrunia, starzy znajomi), znajomi (czytaj glownie Praga) sa dalej. Kto mi da TAKA praca na 6h/dzien?

Niedawno jedna kolezanka stwierdzila, ze zataczam kolo wracajac do Polski. Czy ja wiem? Ja nigdy nie wyjezdzalam z Warszawy. Raz, przez moment myslalam o mieszkaniu w Warszawie. Jezdzilam tam na kursy przygotowywujace na dziennikarstwo, ale potem zrozumialam, ze nie jestem tak gietka w jezyku, zeby mnie chcieli i zrezygnowalam. Warszawa wydaje mi sie taka jakas skomplikowana w uzyciu.

Generalnie nie bronie sie przed przeprowadzkami. Sa miasta w ktorych chcialabym zamieszkac, przynajmniej na jakis czas. Barcelona, Nowy York, Rzym, San Francisco. Ale Polska? Warszawa? uff ciekawa jestem.

Miejmy nadzieje, ze za tydzien Boskiego poklepia po plecach i powiedza, ze wrzesien jest git i wszyscy troche odetchniemy 🙂 A do wrzesnia, do wrzesnia to ja juz sobie jakos wytlumacze, ze w zasadzie to zawsze chcialam mieszkac … no sama nie wiem gdzie w tej Warszawie bym chciala mieszkac, no! 🙂

Leave a comment