Boski wymeczyl mnie strasznie.
Wlasnie odjechali do Babci. Boski chcial zebym jechala z nimi a ja nie chcialam jechac z nimi. Chce wrzucic troche zdjec na blog, chce wyprac ze 3 pralki, chce prasowac, chce pobyc sama, chce pobyc z Krolikowska, chce polezec w wannie a przede wszystkim NIE CHCE jechac do domu rodzicow Boskiego, gdzie mnie oscentacyjnie powitaja a potem beda patrzec i komentowac kazdy moj krok. Nie chce isc do ogrodu botanicznego, ani na spacer po miescie. To dziecinstwo Boskiego nie moje a ja tam powalajacego piekna nie dostrzegam tylko zimno na dworze. Nie widze potrzeby wymieniania fajnego weekendu na zimny weekend.
Boski caly tydzien pojekiwal z klasa ale od rana zrobil mi pieklo. Najpierw jeczal i robil oczka, potem zaczal szantazowac jak on to dla mnie wszystko a ja – nawet jak on tak strasznie chce – nic. Na koniec juz byl nieprzyjemny i styl: skoro ty taka jestes to ja tez bede,,, Czym byl twardszy tym ja bardziej wbijalam kopyta w ziemie.
Bo Prosze Panstwa, ja to dla niego nic!
Wymeczyl mnie strasznie. Nawet Gosia mowila: tato zostaw mame, pojedziemy do babci sami a jutro wrocimy i ja przytulimy a ona sobie popracuje.
Na konec doprowadzil mnie do stanu z lzami i moja lista zalow co to ja niby robie a on dupa.
No cudnie! Konia z rzedem temu kto wyjasni zagadke ktorej czesci slowa NIE nie rozumie Boski.