Zglaszam uprzejmnie, ze fala powodziowa przeszla przez Prage a ja mam sie dobrze na naszym 3 pietrze a powodz odczuwam glownie przez telewizor. Boski odczuwa rowniez poprzez srodki transportu, bo nie dziala metro.
Ja nie, poniewaz postanowilam, ze dane okolicznosci przyrody to dobry moment zeby wyleczyc gruzlice, ktora mnie meczy od tygodnia. Poszlam do doktora a ten nakazal ladnie sie polozyc do lozeczka i tak lezec do piatku. Kiedy to o 9 rano zdecyduje czy mnie laskawie pusci do pracy.
A jak sobie czlowiek pozwoli pochorowac to zaraz sie czuje gorzej. Wiec ja sie czuje gorzej, ale od jutra mam zamiar wlaczyc tryb zwyzkowy.
Co do powidzi to szkoda Zoo. Na szczescie zniszczenia nie sa tak powazne jak w 2002 ale i tak polowa zalana. Jak mrowki lata i lata naprawiali te piekna atrakcje i znowu dupa. Mam nadzieje, ze doswiadczenia pomoga w szybkiej odnowie.
Przeczytalam Chustke. Co moge powiedziec? ze pierdolimy jak male rowerki a mamy wiecej szczescia niz rozumu. Ludzie maja prawdziwe problemy a potrafia zyc z godnoscia, usmiechem i jeszcze dodawac animuszu innym a my tu kopie kruszymy, bo sie szef na nas krzywo popatrzy?
Napisana, tak jak zwykle pisza Ci ktorzy przeszli pieklo, prosto, bez egzaltacji, spokojnie, ale i tak powala. Na koniec, choc od pierwszej strony wiemy jak ta historia sie konczy, przyda sie chustka.
Gosia oglada Reksia, Boski ”ciezko chory” z kolegami na piwie a ja sie ciesze nic nierobieniem.
Zoladek mnie boli, o! Ale jak policzylam, ze dzisiaj wypilam 3 litry roznych wod i herbat a do tego zjadlam 4 talerze zupy (ze nie policze pozywienia w formie mniej cieklej) to mu sie nie dziwie.
Czyli wszystko gra. A u was?