Korzystajac z nieobecnosci Mlodej (u dziadkow) wczoraj znowu wybralam sie do kina. Wyjechalam nieco wczesniej, zeby odebrac ksiazke a potem okazalo sie, ze w Promodzie i wszedzie indziej ciagle sa przeceny, wiec poplynelam poogladac co tez mogloby spac do mojego koszyczka.
W Promodzie bylo smiesznie, bo ubran przecenionych bylo duzo, tylko wszystkie w takich raczej wielkich rozmiarach. Przewazalo 42 a jak sie znalazlo 38 to cud niebianski. Tylko, ze 38 bylo troche za duze. No ale w koncu costam znalazlam i wyszlam obkupiona.
Reszte sklepow ogladalam juz raczej przez witryny i uderzyla mnie jedna rzecz. Nie wiem dla kogo wlasciwie ubrania sa szyte. Jest chyba malo ludzi, ktore maja idelane konfekcyjne wielkosci 36-42 a i te sa uszyte tak, ze nie uwzgledniaja wygladu normalnej, zdrowej kobiety.
Teraz mam konfekcyjny rozmiar 36 wiec super, ale dawniej wszystko na mnie wisialo a ja obwinialam sama siebie, ze jestem jakas dziwna. Nagle w USA wielkie odkrycie istnieja ubrania petit czyli jeszcze troszke mniejsze i przestalam wygladac jak w worku.
Obecnie zdajac sobie sprawe z uplywu czasu ogladam ubrania pod katem… co ja na siebie wloze za 10 lat, jak brzuch troche wyrosnie albo obwisnie a skora straci jedrnosc i powiem szczerze nie wiem.
Wiekszosc ubran jest uszytych tak, zeby opinaly. Nie ma na brzuchach zadnych faldek, nie wiem, czegokolwiek co by odwracalo uwage od niedoskonalosci ciala w srodnim wieku.
Mysle, ze to jest wielka nisza rynkowa dla zrecznych krawcowych. Bo przeciez rozmiar 42 to nie jest wcale duzy rozmiar! Tylko pani nie mozna ubrac w 30 cm spodniczusie bo to wyglada smiesznie. Musi byc jakas srednia droga pomiedzy nieforemnym giezlem i lateksowym topem.
Moim zdaniem jak ktos w koncu zacznie produkowac ladne ubrania (nie typu bazarek) dla zdrowych kobiet normalnych rozmiarow, to zarobi fortune!