Mloda skrecila sobie raczke wiec bylismy na pogotowiu pani zrobila czary mary i wszystko jest w najlepszym porzadku.
Siostra Boskiego jest w ciazy o czym dowiedzialam sie przez przypadek i oczywiscie zjebalam Boskiego, ze mi o tym od miesiaca nie mowi, ktory sie oczywiscie obrazil. Nie ukrywam, ze nie jest mi latwo przyjac fakt, ze u niej to zawsze od razu i bez komplikacji, ale po glebokiej uwadze powaznie nie zamienila bym jej zycia na moje, wiec nie ma o czym mowic.
Obrazony Boski udal sie na pizze z coreczka a ja teraz mam chwile czasu dla siebie zanim tatus odjedzie na kolejne 3 tygodnie.
Za te 3 tygodnie ja mam rzucic swoje zycie w pizdu i zaczac zyc zycie Boskiego, ktory jak twierdzi nie moze mnie ani czuc. Powodow tysiac, glowny jak zwykle on taki klawy chopak a ja megera. O jak cudnie.
Do czasu przeprowadzki bede musiala zniesc conajmniej pare dni focha i nieustannego informowania mnie, ze jestem do dupy. Caly czas bedac on-line w pracy albo w domu. Ale praca to jego zdaniem tylko dodatek do mojego zycia, bo jestem MATKA.
Czyz nie jest zabawnie?
U Was tez wesolo?